Forum www.wiezaexusa.fora.pl Strona Główna www.wiezaexusa.fora.pl
Forum Klubu Fantastyki Wieża Exusa
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czarne Słońce
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wiezaexusa.fora.pl Strona Główna -> Sesje Aktywne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamarath
Administrator



Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Wto 16:06, 31 Mar 2009    Temat postu:

Vidoc

Wojownik i czarodziejka biegli co sił w nogach. Tłum pędził za nimi w ciemność lasu, ale z każdą chwilą ryk szaleństwa stawał się coraz cichszy, aż wreszcie zmniejszył się do delikatnego szmeru tłumiony przez gęstą roślinność. Mistyczne zmysły Jahieli pozwoliły jej przemykać między drzewami mimo ciemności, ale Greddof miał z tym pewne problemy. Zapewne mieszkańcy wioski mieli podobne problemy, dlatego szybko zrezygnowali z pościgu, przynajmniej do czasu aż dobędą pochodni. Kiedy wioska była oddalona od uciekinierów o około pięćset kroków, Jahiela i Greddof usłyszeli serie potężnych eksplozji szybko następujących po sobie. Chwilę później wiatr przyniósł od strony Vidoc woń ognia i spalonych ciał...
Dwójce niezwykłych podróżników towarzyszyła jedynie ciemność i cisza. Nie było już słychać krzyków ani szmeru szaleństwa...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 21:46, 31 Mar 2009    Temat postu:

Alexander Crossjolt


Alex widząc co się dzieje przyjrzał się dokładnie napastnikom.
-Słuchaj Alex, ja się nimi zajmę-ktoś odezwał się w głowie Alexa. Jako, że był półmrok, już nie Alex stał na dachu, ale zupełnie inna osoba. Młody chłopak z mieczem w rękach, w czarnym stroju, ze srebrnymi obrączkami na szyi rekach nadgarstkach, na końcu długich czarnych włosów z białymi pasemkami, widniał wisiorek z odwróconym krzyżem a na uszach i bluzce też miał odwrócony krzyż--Porąbane gnojki, już ja wam pokażę!
-Sam! Palancie! Uciekaj! Tu jest za dużo ludzi! Nie możemy ich narażać!- Alex był wściekły.
-Dobra dobra, już zmykamy. Może tam co?- Sam zaczął uciekać. Zeskoczył z dachu, zabrał resztki spinki Alexa, schował miecz do pochwy na plecach i ruszył pędem w stronę gęstych zabudowań. Uderzył niechcący dziewczynę stojącą na dole.-Wybacz moja droga-ucałował ją w rękę i zwiał przed siebie do lasu. Starał się biec najszybciej jak umie. Jako, że był półmrok, a on był w czarnym stroju, ukrył się w lesie w najbliższym cieniu i zaczął nasłuchiwać. Miał nadzieje, że jak będzie cicho to go nie znajdą.
-Sam...to napewno twoja wina. To byli zabójcy....-Alex był naprawdę wściekły, bo już nie raz miał problemy przez tego podrywacza.
-Słuchaj no....--Sam odparł w myslach, gdyż zaczął toczyć rozmowę z Alexem-.....zamknij się, pogadamy potem.-w końcu Alex ucichł a Sam począł znowu nasłuchiwać, wszystkiego co go otacza.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 22:26, 31 Mar 2009    Temat postu:

Nisha

Nisha spojrzawszy w góre ujrzała tylko spadającego z nieba człowieka, który wylądował tuż obok niej. Na szczęście w porę zadziałał refleks kobiety, dzięki któremu ciało mężczyzny chybiło ją o kilka milimetrów. Nisha przyglądała się dziwnemu typkowi z nieukrywaną ciekawością i rosnącym gniewem.
Co to do cholery ma być. Pomyślała, kiedy jegomość zniknął jej z oczu. Jednak nie to ją martwiło, a raczej fakt, że osoby przed którymi uciekał za pewne miały zjawić się już za chwilę obok niej. Powietrze zaś przesycone było coraz bardziej żądzą śmierci co nie przypadło jej do gustu. Zaczęła rozglądać się wokół, aby natychmiast zauważyć przeciwnika i albo z nim pogadać, albo zlikwidować, do czego bardziej się skłaniała.
A obiecałam Calebowi się nie mieszać do niczego.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 22:39, 31 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamarath
Administrator



Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Śro 9:02, 01 Kwi 2009    Temat postu:

Nisha

Kilka uderzeń serca później z dachu nad głową Nishy wyleciały dwa cienie o czerwonawej barwie. JEden z nich upadł z gracją na ziemię około piętnastu kroków od kobiety i pognał dalej w ciemność nie oglądając się nawet na nią. Drugi z łowców zeskoczył w siedem kroków bliżej i skupił swoje spojrzenie na półdemonicy.
- Gearhe! - szepnął, co w południowym języku vexiańskim znaczyło demon. Nisha rozumiała vexiański jak każdy z jej gatunku. Królestwo Vex było największym azylem dla jej rasy i większość wywodziła się właśnie stamtąd. Choć napastnicy bili szczelnie otuleni kombinezonami i nie było można dostrzec niczego oprócz broni i oczu, kobieta mogła wnioskować, że ów jegomość jest jednym z jej ziomków.
Nie miała jednak zbytnio czasu na zastanowienie się, gdyż łowca natychmiast pobiegł śladami pierwszego w pościg za odzianym w czerń mężczyzną.

Sam

Siedząc w ciemnej uliczce pomiędzy wielkimi skrzyniami wiedział, że jego sytuacja, tak samo jak i jego towarzysza, nie jest najlepsza. Mimo umiejętności jakie obaj posiadali, łowcy mieli przewagę. Znali miasto i mieli broń zasięgową. Najpewniej drugi raz bełt sięgnie celu. Szczęście nie zawsze trzyma się jednej osoby. Najpewniejszą drogą do przetrwania było znaleźć kogoś, kto swą obecnością zniechęciłby napastników. Może jakiś patrol straży albo ktoś inny, poważany... Druga opcja to dostać się do jednej z lepszych karczm w Elenoxie. Z tego co słyszał Alex, Diamentowy Młot jest najbezpieczniejszym miejscem w Cesarstwie. Właściciel ma własny oddział zbrojnych, który strzeże bezpieczeństwa mieszkańców, a listy cesarskie jakie wywalczył pozwalają mu zabić każdego, kto sprawia kłopoty na terenie jego własności. Niestety cena było dość wysoka i niewiele biedniejszych podróżników mogło sobie pozwolić na dłuższy pobyt w owym przybytku...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 21:39, 01 Kwi 2009    Temat postu:

Alexander Crossjolt

-Kurwa mać!--Sam zaczął przeklinać w duchu. Rozejrzał się dookoła.
-Sam, słuchaj, jak siedziałem na dachu, to widziałem taką dziwną kobietę....szła w stronę centrum miasta....idź tam. Tylko uważaj, żeby cie nie złapali.- Alex podsunął Samowi pomysł.
Sam zerwał się na równe nogi. Zaczął gnać w stronę centrum. Jako, że obaj widzieli, w którą stronę szła owa kobieta, to pobiegł tam. Jako, że Sam, był dobrym wojownikiem umiał szybko biec. Mimo przeciwności jakie miał przez ciemność, jakoś dobiegł do lasu. Nie jednego człowieka potrącił po drodze. Kiedy tak biegł i się odwrócił sprawdzić, czy tamci nadal ich gonią wpadł na kobietę, do której miała się dostać.
-Wybacz, moja droga, nie chciałem.--odparł Sam.
-TY PIEPRZONY PODRYWACZU!! TY NIE PATRZYSZ JAKI JEST CZAS, MIEJSCE, TY POPROSTU WYCIĄGASZ ŁAPSKA I BIERZESZ!!!- Alex popadł w panikę widząc co wyczynia Sam.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 3:04, 02 Kwi 2009    Temat postu:

Nisha

Kiedy zabójcy oddalili się od Nishy, kobieta rozluźniła się trochę. Bywało, że spotkała na swej drodze osobnika ze swej rasy. Żałowała, że teraz przyszło natknąć się im na siebie w tak nie sprzyjających okolicznościach Nie uczyniwszy żadnego gestu w stronę zabójców odczekała parę sekund ruszyła do przodu. Miała nadzieję, że już nic nie stanie jej na drodze do ratusza.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aboshi




Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 8:53, 02 Kwi 2009    Temat postu:

Jahiela

Uwaliła się na kolana mi podparła kulą, ażeby odetchnąć po ciężkiej ucieczce. Może adrenalina pomogła sporo, ale teraz była dość zmarnowana, w końcu nie było wojownikiem, biegaczem, czy czymkolwiek innym, była magiem. I chociaż potrafiła poruszać się szybko i zręcznie oraz okazjonalnie nieźle wspinać, to nie była atletą.
- Eksplozje? - powiedziała przed Drugą, kiedy usłyszeli wybuchy a zaraz potem poczuli swąd ciał. - O co tutaj chodzi? - powiedziała po części do siebie, a po części do wojownika który stał obok niej. Zmarszczyła brwi gdyż te zdarzenia, i czarne słońce i ludzie z wioski, robiły się coraz dziwniejsze....
- Cóż, skoro już uciekliśmy razem... - zaczęła powoli Druga.
- Jestem Jahiela. - powiedziała już ona sama wyciągając górną dłoń do wojownika. - Chyba... chyba będzie trzeba tam wrócić... nie podoba mi się to.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamarath
Administrator



Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Czw 11:29, 02 Kwi 2009    Temat postu:

Sam

W ogólności plan był dobry, nie wziął jednak pod uwagę, że ścigający mężczyznę napastnicy to nie jakieś zwykłe zbiry portowe, a profesjonalni, szkoleni do takich zadań przez całe życie zabójcy. Mimo szybkości i zwrotności, po około pół minuty Sam poczuł palący ból w lewym barku. Bełt. Siła uderzenia sprawiła, że stracił równowagę i przewrócił się. Nadal słyszał za sobą kroki, więc całą swoją wolą podniósł się i rozejrzał.
Trójka odzianych w kombinezony osobników zbliżała się powoli. Dwóch miało nada napięte kusze, ostatni zaś zapewne stwierdził, że nie jest mu już potrzebna. Chłopak czuł jak jego ramię ogarnia odrętwienie i z przestrachem stwierdził, że nie może poruszyć ręką. Coraz trudniej było mu oddychać i zaczynał tracić ostrość wzroku. Nigdy jeszcze nie znajdował się w tak beznadziejnej sytuacji.
Zanim całkowicie oślepł dostrzegł na twarzach oprawców poruszenie. Zagrały cięciwy i chwilę później zawtórowały im melodyjne odgłosy bełtów, przeszywających powietrze. Bezbronny Sam i Alex w jego wnętrzu usłyszeli ciche mlaśnięcie a potem odgłos upadających kropel na kamień. Krew.
Zatruty mężczyzna utrzymywał przytomność ostatkiem sił. Zawroty głowy nie pozwoliły mu nawet siedzieć opartym o ścianę. Czuł, że śmierć jest blisko. Tak blisko, że mógłby jej dotknąć, gdyby tylko potrafił unieść rękę. Targnął nim dreszcz, kiedy obecność zbliżyła się roztaczając wokół siebie przenikliwie lodowatą aurę. Ostatnie co zapamiętał, to zimna ręka, która bez trudu podźwignęła jego ciało, potem upuściła je bezceremonialnie na bruk i zaczęła ciągnąć za nogę w niesprecyzowanym kierunku...

Nisha

Kobieta szła wzdłuż zabudowań nie mogąc pozbyć się myśli o sytuacji, której była świadkiem. Zabójcy wyglądali groźnie i ten biedny chłopak zapewne już nie żyje. Przez miasto przemknął przeraźliwy krzyk osoby, która co najmniej straciła kończynę. Nisha zadrżała odruchowo, kiedy nawiedziły ją wizje przeszłości, w których sama bezlitośnie mordowała słabszych od siebie.
Po kilku minutach spaceru stanęła przed ratuszem i ujrzała blisko setkę ludzi stłoczonych przed wejściem. Każdy chciał wejść do środka w jakiejś sprawie. Połowa z nich miała prawdopodobnie związek z niekończącym się zaćmieniem.
Nisha zastanawiał się chwilę co zrobić i dostrzegła tablicę około trzy kroki obok miejsca gdzie stała. Spojrzała na nią od niechcenia i realnie ją zamurowało...
W centralnym miejscu tablicy ujrzała swoją podobiznę, całkiem podobną jak na portret pamięciowy, i kilka podstawowych informacji o sobie. Najbardziej jednak zmartwiło ją zdania: "Poszukiwana za wielokrotne bestialskie morderstwa z zimną krwią i bezczeszczenie zwłok. Za ujęcie lub dostarczenie dowodów jej śmierci nagroda w wysokości dziesięciu tysięcy imperialnych dukatów."
Ogłoszenie zostało wywieszone dziś rano jeśli wierzyć dacie u dołu pergaminu...

Brat Albert

Szedł szybko na południowy zachód, przedzierając się przez gesty las. Przez ostatnie dwa tygodnie przygotował wszystko, żeby plan powiódł się bezbłędnie. Właściwie wszystko zostało przygotowane w kilka dni. Pozostały czas jaki spędził wśród mieszkańców Vidoc, to oczekiwanie aż któryś z tych przeklętych magów, wędrujących do Elenoxu, zawita do wioski. Kościół popełnił błąd zawierzając heretyckiemu pomiotowi. Magom nie można ufać i on, wraz z kilkoma współpracownikami właśnie dostarczył kolejnego na to dowodu. Kiedyś Patriarcha będzie musiał ugiąć się przed faktami.
Zatrzymał się nagle dostrzegając w ciemności dwie postacie. Jedna było wysoka, sięgająca prawie dwóch metrów wzrostu, odziana w czarny, ale trochę znoszony płaszcz z kapturem, spod którego jaśniały błękitne oczy. Obok stała niższa, zapewne kobieca sylwetka, jednak dostrzeżenie szczegółów było niemożliwe, gdyż skutecznie kryła się w cieniach.
- Zabiłeś setki ludzi... - zachrypiały niski głos przeszył ciszę. Brat Albert dostrzegł w blasku oczu obcego iż jego dłonie nie są ludzkie, wyglądające bardziej jak dłonie szkieletu. Poczuł jak dopada go przerażenie, kiedy jak najszybciej chciał wyjąć z mieszka Łzę Boga. Tajemnicza dwójka czekała cierpliwie, aż się uspokoi. Tak się też stało. Zakonni ściskając w ręku Święty Artefakt spojrzał triumfalnie na istoty od których wyczuł magiczne powinowactwo.
- Teraz możecie mi gówno zrobić, heretyckie ścierwo! - wywrzeszczał z taką pasją, że aż się opluł. Cisza, którą usłyszał w odpowiedzi, przedłużyła się do prawie trzydziestu sekund, co zbiło trochę mężczyznę z tropu. Znów poczuł się zagrożony, widząc, że przybysze nic sobie nie robią z jego Łzy Boga.
- Moja droga - upiorny kształt zwrócił się do kobiety. - Takich właśnie ludzi, trzeba zabijać, zanim zaszkodzą światu. Dla fanatyków nie ma już niestety ratunku, bo każda inna droga oprócz ich własnej, jest dla nich... herezją. Zobaczmy, czego się dziś nauczyłaś.
Istota odrzuciła kaptur by nie ograniczał widoczności. Jak się okazało upiorne światełka, wyglądające jak oczy były jedynie iluzją rzucaną przez kaptur. Twarz nieznajomego ukryta była za maską z jednolitej bryły czarnego, gładkiego kryształu, na podobieństwo masek centurionów Xaggara.
Kobieta bez zbędnych słów wyciągnęła rękę w magicznym geście. Brat Albert zasłonił się Łzą Boga, w chwili gdy kobieta wyrysowała z niesłychaną zręcznością dwanaście symboli, które pozostawiły w mroku nocy jasnozielony blask. Oczy zakonnika otwarły się szerzej, kiedy mistyczna siła, która nie miała prawa istnieć w jego obecności wyrwała mu rękę ze stawu łokciowego. Po nogach brata Alberta spłynął mocz, kiedy ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Łza Boga upadła na ziemię a ciemnoszare macki mocy owinęły się wokół niego. W przeciągu kilku uderzeń serca z brata Alberta odpowiedzialnego za śmierć prawie setki osób zamieszkującej Vidoc, pozostało tylko wyschnięte truchło.
- To była dobra śmierć - powiedziała istota w czarnej masce.
- Zaiste - potwierdziła kobieta schylając się po amulet zakonnika. Zawiesiła go na szyi obok srebrnej gładkiej kuli na rzemyku, którą otaczała prawie nie wyczuwalna aura mocy. W tym samym czasie istota wstała i oboje zniknęli w ciemnościach lasu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 16:59, 02 Kwi 2009    Temat postu:

Nisha

Biedny? Naprawdę użyłam takiego określenia? To chyba jakieś nie domówienie z przeszłości, bardziej pasowałoby tu słowo głupi.
Krzyk, a raczej wrzask, który spowodował, iż Nisha zadrżała zatrzymał jej tok myślowy. Wróciły do niej wspomnienia, a czerwone oko na moment zajarzyło się mocniej. Część jej ludzkiego jestestwa nie interesowała się zbytnio otoczeniem, natomiast demoniczna połowa czerpała wielką radość z każdego cierpienia i bólu, które posłyszała. Wręcz instynktownie chciała skierować się do miejsca skąd dobiegł ją krzyk, lecz póki demon był uśpiony to ludzkie odruchy kierowały jej organizmem. Nie udała się za gasnącymi w oddali emocjami bólu i triumfu, lecz skierowała w stronę ratusza.
Widząc tłumy w i przed budynkiem westchnęła po czym zaczęła rozglądać się za najdogodniejszym i najszybszym dotarciem do jednego z tych nudnych urzędasów siedzących w środku. Wtedy to niechcący ujrzała siebie, lecz bez kaptura na głowie, który teraz skrywał w mroku jej twarz.
Cholera przecież ostatnio byłam grzeczna. Myślałam, że kwota, którą zapłaciłam tym skretyniałym ludziom jest odpowiednia, więc dlaczego teraz. Idioci, banda szczurów, analfabeci od siedmiu boleści,... reszta jej myśli została przerwana przez hałas jakie robili ludzie wokół niej. Nisha idąc wciąż przed siebie znalazła się nagle w ogromnym tłumie. Wszyscy chcieli dostać się do budynku.
Teraz nie było już odwrotu, przyszła tu w jednym celu i nie zamierzała zawracać. Wpierw zorientowała się w sytuacji, nie była najwyższa, ale dzięki wcześniejszemu przejrzeniu okolicy wiedziała mniej więcej gdzie jest i jak dojść do prawie niezauważalnej wyrwy w tłumie, aby dostać się jak najszybciej do środka. Na jej szczęście nie wyróżniała się, aż tak bardzo. Zakapturzonych postaci było więcej, a w całym zamieszaniu nikt nie zwracał uwagi na jej trochę za szeroką głowę. Po kilku całkiem udanych zwrotach i przepychania się przez tłum w niezbyt delikatny sposób, co nie było czymś nienaturalnym, gdyż wszyscy tak postępowali, ale Nisha po prostu z większym sukcesem, dostała się w okolice bocznego wejścia. Było tu trochę luźniej, gdyż w rogu panowała wręcz nieprzenikniona ciemność, więc wszyscy pchali się do środka w bardziej oświetlonych miejscach. Nisha chcąc wykorzystać to i wślizgnąć się do ratusza zrobiła kilka kroków i wtedy zauważyła, że budynek jest zamknięty. Wszystko stało się jasne... Czemu tyle ludzi jest przed wejściem? Bo nikt jeszcze nie dostał się do środka. Postanowiła zaczekać trochę, nigdzie jej się nie spieszyło. Już prawie osiągnęła swój cel, więc może teraz okazać nieco cierpliwości. Zaszyła się ponownie w ciemnym kącie, jednak bliżej ludzi, aby nie odstawać zbytnio od tłumu. Cały czas jedną ręką trzymała kaptur po boku, aby nie zsunął się i w dalszym ciągu ukrywał w mroku twarz demonicy. Jedynie słabe czerwone światło tłumione przez białe włosy było ledwo widoczne spod narzuty. Cały czas również Nisha chłonęła delikatne przebłyski emocji, które mogłyby się wyróżniać z jej otaczających, które mogłaby przypisać łowcom nagród lub też, tym że została zdemaskowana.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 20:53, 02 Kwi 2009, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 20:24, 03 Kwi 2009    Temat postu:

Alexander Crossjolt
Alex w ostatniej chwili zamienił się z Samem. Skrzyżował ręce na piersi. Czuł się jak idiota.
- Wszystko w porządku Sam?--zapytał Alex Sama.
On też czół ból, ale na szczęście, jeśli chodzi o zatrucia, to każdy z nich odczuwał je osobno, tylko ból zostawał.
-Nie...ręka mi krwawi...i czuję się paskudnie....--Sam źle się czuł,ale o tyle miał dobrze, że jest bytem w ciele Alexa, więc za jakieś kilka godzin odzyska zdrowie, ale nie może się przez ten czas pokazywać, bo zaszkodzi to Alexowi.
Alex przyjrzał się tym co go ciągnęli. Miał tylko jedno wyjście, trudno pokaleczy się, ale przynajmniej ucieknie....
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotreksus




Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: the silver lake

PostWysłany: Nie 13:35, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Greddof i Jahiela

Noc zapanowała gwałtownie i choć do tej pory organizm i oczy wojownika całkowicie przyzwyczaiły się do ciemności, w lesie postać odzianej w czerń towarzyszki wydawała się nieuchwytna dla oka jak duch. Greddof schylił się lekko i wyciągnął do kobiety opancerzoną lewą dłoń aby pomóc jej wstać z miękkiego leśnego runa.
- Jestem Greddof, wolny rycerz. Nie mogę powiedzieć, że nasze spotkanie to sama przyjemność ale jeśli mamy współdziałać musisz powiedzieć mi o sobie trochę więcej niż imię. Wokół nas dzieję się coś dziwnego i czuję, że stoją za tym moce z którymi trzeba się liczyć. Wojownik schwycił mocno dłoń kobiety i pomógł jej wstać.
- No cóż - zaczęła kobieta gdy już stała na wszystkich trzech nogach i padparła się swoja kulą. - jestem magiem, jest to chyba ewidentne. Tylko przejeżdżałam tędy chcąc zobaczyć zjawisko które... cóż, nie poszło tak, jak wszyscy się spodziewali. - zerknęła na niebo które jednak było w pełni zasłonięte przez korony drzew... tak czy inaczej nie ujrzałaby niczego pewnie poza czernią nieba. Zaczęła iść do przodu, gdyż i tak wystarczająco długo przebywali w jednym miejscu. - A to zdarzenie we wiosce... samej mi trudno okreslić, o co chodziło... na pewno trafiliśmy na pewnego rodzaju fanatyka nastawiona bardzo nieprzyjaźnie wobec magów... a co więcej? Trudno mi określić. Jeśli bardzo cię to ciekawi, to poza typową magią, param się też po części Alchemią... - I Jahiela i Druga skrzywiły się jakoś nieświadomie na to stwierdzenie. W końci to jej zapalona miłość do Alchemii doprowadził ją do takiego stanu. - Rzucę nam trochę światło, mam wystarczająco dość ciemności, a pewnie jeszcze długo będzie nas otaczała... - mówiąc to wezwała to jednej z wolnych dłoni kulę magicznego ognia, która rzuciła trochę światła na ich otoczenie, rzucając nieciekawe cienie na drzewa i liście.

W magicznym świetle które przez chwilę oślepiło rycerza Jahiela wyglądała zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażał, dopiero teraz dokładnie był w stanie określić jak wygląda jego towarzyszka, a nie było to miłe spostrzeżenie. Greddof ruszył za kobietą chowając wielki miecz do pół-pochwy na plecach i poprawiając torbę.
-Twoje ciało - zaczął niepewnie - co ci się stało, czy to wynik używania magii?
Jahiela i Druga znów skrzywiły sie nieznacznie, jednak sama Jahiela zakryła to zaraz lekkim uśmiechem. W końcu nie było co rozpaczać nad tym nieustannie, biorąc pod uwagę niektóre zdolności jakie otrzymała w zamian.
- No... można powiedzieć, że jest to wynik mojej niecierpliwości. Tylko i wyłącznie z mojej winy... i tak mogłam skończyć gorzej. Ale... w końcu uczymy się całe życia. Pewnie nawet bogowie nie są w tej sprawie wyjątkiem. - zaśmiała się niepewnie i zerknęła na rycerza, starając się w końcu przyjrzeć jego twarzy i wyrysować ją w swojej pamięci. - Tak czy inaczej, swój stan uznaję jako... permanentną nauczkę.
Druga zaśmiała się przez chwilę, jakby przy późno załapała jakiś żart.
- Wolny... dość dwuznaczne określenie. - prychnęła króciutko i zajęczała gdy Jahiela wpakowała jej pięść do ust.
- Przepraszam... nie miałam tego na myśli. Ale nie możesz powiedzieć, że nie jest to dwuznaczne... - swoją wypowiedź ściszyła pod koniec, jakby po części nie chcąc, aby Greddof ją usłyszał.
- Może nawet trzy znaczne. - dodała Druga marszcząc brwi jakby intensywnie myślała.

Greddof spojrzał na drugą twarz kobiety i zmrużył oczy w zamyśleniu. Postać czarodziejki była zdeformowana do granic rozsądku, jednak pamiętał, że on także nosi na sobie pewne cielesne piętno. Był w stanie doskonale wyobrazić sobie uczucia kobiety związane z jej stanem ale nie był jednym z tych którzy litują się nad innymi i ubolewają nad ich nieszczęściem więc jedynie zaśmiał się na dziwną uwagę Drugiej. Obydwoje zachowując szczególną ostrożność ruszyli szybciej.
-Rozsądnym byłoby zgasić wszelkie światło gdy dotrzemy na skraj lasu - dodał wojownik skupiając się na drodze przed nimi.

Jahiela odetchnęła w myślach z wyraźną ulgą słysząc śmiech rycerza.
- Dobrze, tak też zrobimy. - Gdy zbliżali się już do skraju lasu, Jahiela zgasiła światło na kilkadziesiąt metrów przed celem ich drogi. Oczekująco zbliżali się do wioski, nie będąc do końca pewnymi, co zobaczą, choć ich wyobraźnia zapewne podsyłała im przeróżne obrazy.


Ostatnio zmieniony przez Piotreksus dnia Nie 13:39, 05 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamarath
Administrator



Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Pon 21:58, 06 Kwi 2009    Temat postu:

Alex

Zobaczył siedem istot o skórze czarnej jak noc. Sześć z nich szło w formacji trójkąta wokół siódmego, który ściskał w szponiastych dłoniach okrwawioną nogę chłopaka. Pulsujący ból barku zdawał się nasilać z każdą chwilą. Ciało Alexa zaczęło drżeć, a Sam w jego wnętrzu przestał być tak wygadany jak zwykle był. Demony szły szybko ulicami Elenoxu, a chłopak nie widział żadnych mieszkańców miasta. Tak jakby było opustoszałe...
W jednej chwili demon, który wyglądał na przywódce, spojrzał na Alexa i usmiechnął się złowrogo. Młodego maga przeszył ostry ból, ale nie trwał on długo. Nie był tak przerażający jak fakt, że kiedy przeminął, Alex poczuł, że Sam w jego wnętrzu przestał istnieć... Już nie dało się wyczuć jego obecności...

Straszny sen uleciał w nicość, kiedy ostry zapach obudził Sama i Alexa, choć nie żaden z nich nie miał siły by się poruszyć. Jednak wzrok powoli powracał i Sam ujrzał nad swą głową kamienny sufit oraz wysoką postać siedzącą nieopodal. Półmrok pokoju nie pozwolił mu dokładnie zidentyfikować osoby, ale można było stwierdzić, że nie jest zagrożeniem.
- Obudziłeś się - odezwał się głos mężczyzny. - Ciekawe co takiego zrobiłeś, że Gildia chciała cię dopaść.
Nieznajomy mówił spokojnie, jakby był znudzony całym dzisiejszym dniem.
- Trzeba było brać nogi za pas i uciekać do najbliższej karczmy, może by cię nie dorwali. Miałeś szczęście chłopcze, że przechodziłem obok...
Dopiero teraz wzrok Sama wyostrzył się na tyle, by mógł ujrzeć najprawdopodobniej swego wybawcę. Był średniego wzrostu. Miał rzadkie włosy z początkowymi oznakami łysienia, jednak oczy były czujne jak u weterana wielu wojen. Ubrany był w prosty szary płaszcz a wokół niego dało się zauważyć, błyszczące w blasku świec kryształki lodu oraz czarny jak noc, jakby pochłaniający wszelkie światło, tatuaż na lewej dłoni w kształcie ozdobnej litery 'S'.
Mężczyzna patrzył na młodego badawczo, kiedy ten zdrowiał z chwili na chwilę.

Nisha

Stała w tłumie przed ratuszem dobre pół dzwonu, kiedy drzwi otworzyły się i w eskorcie trzech miejskich strażników wyszedł na zewnątrz niski człowieczek odziany w czerwono białe szaty. Ludzie ucichli w jednej chwili chcąc dokładnie usłyszeć, co ma do przekazania urzędnik, jednak Nisha wyczuwała, że nie mają zbyt wielkich nadziei.
- Obywatele! - zaczął tubalny głosem mały człowiek. - Radni debatowali nad nową sytuacją jakiej jesteśmy świadkami i po jej dogłębnym przeanalizowaniu stwierdzili, że miasto jest przygotowane by poradzić sobie z kryzysem. Wysłaliśmy już kurierów do Miasta Cesarskiego i do innych wielkich miast z prośbą o wymianę informacji na temat zjawiska. Głód nam na razie nie grozi, gdyż spichlerze są pełne. A problem z przestępczością, której sprzyja noc, zostanie rozwiązany przez potrojenie liczby strażników miejskich... Ponadto Rada Miasta ogłasza, że za każda wartościowa informacja na temat tego dziwnego zjawiska zostanie nagrodzona. W tej chwili urząd zajmie się opracowywaniem planu działania kryzysowego, w razie jakby sytuacja się pogorszyła. Tak więc normalna praca urzędu zostaje zawieszona...
Pomruk niezadowolenia przeszedł przez tłum, ale nikt nie protestował. Urzędnik wrócił do budynku, a tłum powoli zaczął się rozchodzić...


Ostatnio zmieniony przez Lamarath dnia Wto 10:51, 07 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 13:26, 07 Kwi 2009    Temat postu:

Alexander Crossjolt
Sam próbował wstać.
-Idioto rąbany!! Nie forsuj mojego ciała!!- Alex wydarł sie na Sama tak, że ten zatkał uszy i mu ciarki przeszły po całym ciele.
[-Już dobrze, ale po co idioto?-Sam przeczyścił uszy. Jak mu się udało usiąść dokładnie rozejrzał się gdzie jest. Potem skierował swój wzrok na owego bohatera, jeśli możan go tak nazwać. Sam był dosć zmęczony,więc położył się z powrotem. Sam oddał kontrolę nad ciałem właścicielowi a sam poszedł spać.
-Dziękuję za pomoc...-Alex wstał i postanowił usiaść na łóżku tak by widzieć rozmówcę.- Nie wiem czemu nas gonili...może to przez ta dziewczynę, którą spotkaliśmy kilka dni temu...ale przecież nic jej nie zrobiłem...zaraz...-Alex zamyślił się chwilę- Saaam...-Alex odparłśpiewnym łosem....coś ty zrobił tej dziewczynie?
-Niiic....Tylko ja podrywałem....-Sam odparł jakby nigdy nic.
-Ty rabany idioto! W dupe kopany zboczeńcu! Wystarczy, że ja pójdę spać a ty wyciagasz te swoje łapska po wszystko co popadnie! Poczekaj odzyskam twoje ciało to ci tak nakopie do dupy, że odechce ci się podrywania! Nastepny mrazem pomyślisz dwa razy nim cos zrobisz!- Alex położył się pokiem i posmutniał.
-...Przepraszam...Nie wiesz jak mi jest cieżko...--Sam coś chciał powiedzieć, ale ucichł.
-Odzyskam twoje ciało, obiecuję...-Alex wytarł łzy rękawem.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamarath
Administrator



Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Śro 8:53, 08 Kwi 2009    Temat postu:

Greddof i Jahiela

Jak tylko wyszli z lasu ich oczom ukazała się spora, rozciągająca się na prawie tysiąc kroków równina. Tam gdzie jeszcze niedawno były zabudowania wiejskie i żądny krwi tłum teraz nie było nic, oprócz kilku oderwanych kończyn i osamotnionych tułowi ludzkich. Siła eksplozji była tak wielka, że nie pozostały żadne gruzy. Większość wioski po prostu wyparowała. Nie trzeba było długo czekać, by zmysły podróżników zareagowały a wszędobylską magię unoszącą się w powietrzu. Choć jej natury nie sposób było określić Jahiela wiedziała, że jeśli ktoś przyjdzie zbadać miejsce katastrofy bez trudu stwierdzi, i nie bezpodstawnie, że to robota czarnoksiężnika. Jednak obecność Łzy Bogów zupełnie nie pasowała to tego scenariusza, gdyż żaden czarnoksiężnik nie byłby w stanie wykrzesać z siebie takiej mocy w pobliżu Świętego Artefaktu. Lekki wietrzyk wiejący od północy przegnał już zapach spalonych ciał, choć nie było ich wiele widać. Jednak oboje podróżnych mogłoby przysiąc, że w oddali, mniej więcej w centrum ruin wioski Vidoc, zauważyli ruch, co bardzo szybko potwierdziła czarodziejka wyczuwając śmiertelnie groźną aurę Łzy Boga...

Alex

Mężczyzna przyglądał się mu z kamiennym wyrazem twarzy, który po chwili przeszedł w lekki wyraz rozbawienia.
- Myślę, że to nie przez dziewczynę, chyba że byłaby to córka samego imperatora... Ale imperator nie ma córki. Zabójcy gildyjni nie przyjmują zleceń od pionków. A ciebie ścigały trzy drużyny. Musiałeś podpaść komuś znaczącemu. Przynajmniej o statusie księcia. Tak czy inaczej, ja mam robotę do wykonania. Możesz korzystać z tego pokoju. Tu są klucze - rzucił chłopakowi niewielki metalowy przedmiot. - A jeszcze się zapytam... Rzuciła ci się w oczy kobieta, której charakterystyczną cechą jest świecące na czerwono oko? Ma też ogon i rogi, ale zakładam że będzie je ukrywać po kapturem, płaszczem czy inną garderobą... Biorąc pod uwagę twoje zainteresowania mogłeś zwrócić na nią uwagę..
Łysiejący człowiek wstał i spoglądał na Alexa czekając odpowiedzi...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 9:22, 08 Kwi 2009    Temat postu:

Alexander Crossjolt

Alex zamyślił się chwilę.
-Tak widziałem ją...a co do upodobań-Alex usiadł i poprawił włosy, mężczyzna zobaczył, że to nie jest ta osoba, którą uratował. Był to także młodzieniec, ale o innym wyglądzie.- To nie ja mam takie upodobania...Tylko....nie ważne...-Alex czasami zaczął tracić nadzieję, w odnalezienie ciała Sama. Wiedział jak musiało być Samowi ciężko, bo on jest teraz jakby duchem, bytem, wręcz nieskończonym bytem. Sam aktualnie spał i nie słyszał przemyśleń Alexa. Chłopak położył się wziął klucz do ręki.- Mogę o coś spytać?- Alex niepewnie zapytał jegomościa. Nie był pewien czy może mu ufać, ale skoro go uratował...Może on mógłby im pomóc w odzyskaniu ciała Sama.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wiezaexusa.fora.pl Strona Główna -> Sesje Aktywne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin