Forum www.wiezaexusa.fora.pl Strona Główna www.wiezaexusa.fora.pl
Forum Klubu Fantastyki Wieża Exusa
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Powrót
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wiezaexusa.fora.pl Strona Główna -> Sesje Aktywne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamarath
Administrator



Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Śro 14:39, 27 Lip 2011    Temat postu:

Baltazaar

Sillvie nie odpowiedziała na pytanie. Być może była jeszcze w szoku, ale kapłan nie mógł nic na to poradzić w tym momencie. Pewnie potrzebowała czasu. Jemu po prawdzie też się nie śpieszyło, żeby wychodzić na deszcz.
- W budynku był stwór, który eksplodował, kiedy mnie zobaczył. Zabił mieszkańców tamtego domu i miał w planach zabić też Sillvie. Na eksplozję nie mogłem nic poradzić. Ledwo starczyło mi czasu, aby nas stamtąd wydostać, nie mówiąc już o cenie, jaką przyszło mi zapłacić... Ale nie ma o czym mówić. Ktoś wysłał to stworzenie i znajdziemy tego kogoś jeśli będziemy mieć szczęście. Jeśli nie, znajdziemy Bestie i ją unieszkodliwimy, zanim ktoś zrobi jej krzywdę albo wywoła zamęt i chaos, którego nie będzie dało się opanować. Co do Demoka, nie wiem gdzie mieszka. Nie jestem tutejszy, nie wiem nawet, gdzie jest kowal.


Demok uśmiechnął się chłodno. Z każdą chwilą miał coraz większą ochotę, aby goście już go opuścili. Niemniej jednak wypadało dociągnąć tą farsę do końca.
- Obawiam się, że już za późno. Mój przyjaciel wróci dopiero, kiedy problem bestii będzie rozwiązany, a znając go nie potrwa to długo. Jeśli mogę coś doradzić... Powinnaś panienko zjeść coś i odpocząć. Procesy uzdrawiające są bardzo obciążające dla organizmu. W każdej chwili możesz stracić przytomność. Polecam wynająć pokój w pobliskiej karczmie, jest tam ciepło i dobrze karmią. A o Bestię... nie musicie się już martwić.

Puste Oko odnalazł ją bez problemów. Nie było to trudne, po tym jak jego mocodawcy wyposażyli go w magiczne wspomaganie. Kryształ śledzący wskazał mu cel z tak wielką precyzją, że mógłby na jego podstawie posłać dziewczynie bełt w oko. Nie było to jednak w tym momencie konieczne. Nie na nią wystawiono wyrok, tylko na kogoś z jej rodziny. Kogoś, kto zalazł za skórę zbyt wpływowej i bogatej osobie. Miał dwa wskazy i niestety trafił na ten mniej przydatny. Gdyby było inaczej zakończyłby zadanie i mógłby wrócić do swoich spraw.
Ale skoro już się tak złożyło... Dziewczynę można wykorzystać.
Obserwował ją od kilku godzin. Nie była żadnym wyzwaniem. Nie przeszła żadnego przeszkolenia, które mogłoby mu utrudnić pracę. Nie miała nawet broni, a jej dom nie miał żadnych wyszukanych środków ochrony. Gdyby nie grube pieniądze, jakie zapłacono za to zlecenie, zostawiłby ją w spokoju uznając, że misja uwłacza jego zdolnościom.
Puste Oko wyciągnął zza pasa niewielką fiolkę wypełnioną zielonym, lekko świecącym płynem. Naręczna kusza przymocowana do ukrytego pod płaszczem ramienia była zawsze naciągnięta. Udając jednorękiego nie musiał się tłumaczyć z jej posiadania. Mało kto chciał sprawdzać dokładnie czemu ręka jest taka sztywna i unieruchomiona w nienaturalnej pozycji. Mężczyzna przyłożył fiolkę do bełta i przymocował ja rzemieniem. Kobieta wracała właśnie z targu i zbliżała się do drzwi swojego domostwa. To była dobra chwila.
Jak tylko drzwi otworzyły się, mężczyzna wystrzelił bełt. Kobieta schyliła się po skórzaną torbę z zakupami, kiedy pocisk przeleciał na nią i wpadł do pokoju. Bełt uderzył w ścianę a fiolka rozbiła się uwalniając zieloną ciecz, która natychmiast wyparowała. Nie rozległ się żaden dźwięk uderzenia, ani tłuczonego szkła. Kobieta weszła do domu i zamknęła drzwi za sobą.
Puste Oko podążył jej śladem. Z zamkiem poradził sobie z marszu. Nie musiał martwić się, że dziewczyna usłyszy, że przy nim manipuluje, więc nie zajęło mu dużo czasu rozbrojenie wszystkich trzech zapadek. Otworzył drzwi i szybkim krokiem dopadł do kobiety, która nie mogła niczego usłyszeć. Zielona Cisza była jego najskuteczniejszym wynalazkiem i tym razem nie zawiodła.
- Witaj - wyszeptał jej do ucha. - Ładna jesteś... Szkoda, że będę musiał robić ci nieładne rzeczy...
Kobieta krzyknęła przeraźliwie, ale jej wrzaski nie mogły wydostać się z pokoju. Puste Oko wyciągnął długie srebrne ostrze.
- Będzie tylko trochę bolało...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 0:33, 01 Sie 2011    Temat postu:

Elanvirell

Elfka co najmniej się zdziwiła, gdy Demok powiedział jej, że zakapturzony sam rozwiąże sprawę z bestią. Kapłan mówił, że bestia jest potężna. Przynajmniej tak jej się wydawało... Więc albo bestia wcale nie jest taka straszna jak ja opisują, albo zakapturzony jest niezwykle potężnym człowiekiem. Ciekawe kim on w ogóle jest? Jednak dziewczyna nie zapytała o to jego przyjaciela. Przecież nie wypada być takim wścibskim.
- Bardzo Ci dziękuję Panie. Każdego dnia będę wspominać Twoją dobroć i bezinteresowność. Szkoda, że jest tak niewielu ludzi jak Ty Panie.
Elfka podeszła do mężczyzny i pocałowała go w policzek. Odsunęła się i uśmiechnęła lekko, gdyż nadal bolały ją nawet mięśnie twarzy. A może to nie mięśnie, tylko skóra? Cała była obolała.
- Przekaż moją wdzięczność swemu przyjacielowi Panie. Jeszcze raz dziękuję.
Elfka dygnęła i delikatnie uśmiechając się podeszła do Bariego. Mężczyzna najpierw asekurował dziewczynę, jednak później jedynie czekał, aż do niego wróci, gdy poszła do Demoka. Teraz jego zachowanie mogło wydawać się dziwne, gdyż cały czas starał się mieć elfkę obok siebie. Tak jakby oddalenie się nawet o krok przybliżało go do straty dziewczyny. Elfka oparła się o Bariego i razem ruszyli ku wyjściu żegnając się z gospodarzem. Gdy wyszli na zewnątrz Bari wziął elfkę na barana. Dziewczyna nie miała butów, a w drodze pełno było nierówności wypełnionych deszczówką i błotem. Znając elfkę można byłoby przypuszczać, że z chęcią przeszłaby tą błotnistą ścieżką, jednak Baridal był stanowczy i nie dał się uprosić. Elfka zresztą mocno nie nalegała, gdyż perspektywa niesienia przez przyjaciela w tej sytuacji była niewątpliwie pożądana. Parę kroków od domu Demoka dziewczyna nachyliła się tak, by jej usta znalazły się przy uchu Baridala.
- Bari... Gdzie jest mój kostur?
Elfka zrozumiała, że ubranie zniszczyło się tak samo jak i tak bardzo cenna dla niej biżuteria. Jednak może uda się chociaż odzyskać tę jedną rzecz jej bliską. W tej chwili niewiele pragnęła. Zaś w sferze jej życzeń znalazłyby się jedynie 4 rzeczy: sprawdzenie, co stało się zresztą nowo poznanych, znalezienie kostura, posiłek i odpoczynek. Pierwsze dwie mogli mogli sprawdzić na miejscu wybuchu, gdzie od razu się udali. Potem postanowili pójść do karczmy.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 19:09, 13 Sie 2011    Temat postu:

Shavel

Bezpośrednia i szczera odpowiedź bardzo łatwo uśpiła jego podejrzliwość. Żeby zaczął kręcić bądź plątać się w tym, co mówi to dalej wierciłby kapłanowi dziurę w brzuchu, chcąc się dowiedzieć.
- Pewnie chciał ją zabić, bo była świadkiem egzekucji na mieszkańcach za jakieś podejrzane interesy... Ale wolę nie wiedzieć, cóż to była za bestia, która sama spowodowała swój wybuch i to tak niebezpieczny... ciekawe, kto taki ma władzę nad czymś takim, pewnie jakiś mag...?
Ostatnie słowa były raczej pytaniem retorycznym, niż aktem niewiedzy ze strony Shavla. Co jak co, ale zwykłe osoby nie miałyby dość odwagi i siły, by zmusić do posłuszeństwa coś takiego, jak to co było w budynku. Choć on raczej nazwałby to głupotą niż odwagą, bo jeśli coś może od tak wybuchnąć to wystarczy zdenerwować tego stwora i już nie ma ani stwora, ani maga, ani wszystkiego w okolicy.
Nagle poczuł, jakby jego serce stanęło. Przestraszony, przyłożył dłoń do piersi, o dziwo biło i to tak, jakby chciało się wyrwać i uciec. Nic się nie stało, nie był to zawał... ale mimo wszystko czuł, że stało się bądź nadal dzieje coś złego. Tak jak czasami matka zrywa się w środku nocy w chwili, gdy jej pierworodny umiera na polu bitwy, tak Shavel czuł...
Liliel, jego mała, dobra siostrzyczka gdzieś tam daleko była w strasznym niebezpieczeństwie...


Ps. Przepraszam, że tak długo odpisywałem... kłopoty w rodzinie i nie tylko w rodzinie robią swoje... Mam nadzieję, że odpis nie jest głupi i że jeszcze ktoś ma ochotę pisać... :/
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamarath
Administrator



Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Nie 14:41, 21 Sie 2011    Temat postu:

Puste Oko

Kontakt od czarownika czekał w umówionym miejscu. Niski blondyn popijał złoty trunek z glinianego kubka dłubiąc nożem w drewnianym blacie stołu. Myślał, że będzie wyglądał jak twardziel i zarobi tym choć trochę szacunku, ale Puste Oko szanuje mądrość, a nie wątpliwą siłę. Nie zadawał sobie trudy by się witać. Podszedł do stolika i rzucił niewielkie zawiniątko.
- Proszę bardzo - powiedział. - Tego chcieliście, poproszę o drugą część zapłaty i znikam...
- Nie tak szybko... - zaczął blondyn, ale ugryzł się w język. - Rozumiem, że nikt jej nie odnajdzie?
- Ona już nie istnieje, zostało tylko to - Puste Oko wskazał na zawiniątko. Zimny głos sprawił, że po plecach blondyna przebiegł lodowaty dreszcz. Przełknął gulę w gardle i odzyskał głos.
- Oto zaplata.
Czarny aksamitny woreczek był niewielki, ale wypełniony był dwunastoma brylantami wielkości ziaren grochu. Puste Oko nie silił się by je przeliczyć, czy nawet zajrzeć do środka. Wszyscy kontrahenci doskonale wiedzieli, że nie warto go oszukiwać.
- Dziękuję. Pożegnaj ode mnie swego pana...
Blondyn siedział przy stoliku jeszcze kilka minut po tym jak najemnik-zabójca opuścił karczmę. Dopił trunek i ruszył do swej tymczasowej kwatery, w której miał mieć przygotowane środku transportu.

Baltazaar

Kapłan pokiwał głową.
- Mógłby to być mag albo ktoś inny - zerknął na Syllvie, która nadal nic nie mówiła. Zaczynał się nią martwić. - Ja to chyba się zdrzemnę do wieczora. Cała ta walka z żywiołem wyczerpała mnie tak, że nie mam co się pchać bestii w paszczę. Jeśli chcesz, możesz zatrzymać mój płaszcz na jakiś czas.
Trzeba było zastanowić się jak znaleźć bestię i jak się do niej zabrać, by nikomu więcej nie stała się krzywda. Ale wszystko to i tak na nic się nie zda, jeśli Baltazaar nie odzyska swoich sił.

Na miejscu wybuchu zebrał się już spory tłum. Deszcz przestał padać i nic nie odstraszało ciekawskich ludzi. Straż miejska pilnowała, aby nikt nie wchodził do środka. Nie było to bezpieczne, gdyż w każdej chwili budynek mógł się zawalić. Baridal i Elanvi nie widzieli nigdzie kostura ani nowopoznanych towarzyszy. W miejscu, w którym upadła po wybuchu stało kilkanaście osób, ale żadne z nich nie było im znajome. W tłumie zdołali usłyszeć coś o prawdopodobnych dwóch ofiarach wybuchu, jednak z powodu braku ciał, nikt nie mógł powiedzieć niczego na pewno...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wiezaexusa.fora.pl Strona Główna -> Sesje Aktywne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin