Forum www.wiezaexusa.fora.pl Strona Główna www.wiezaexusa.fora.pl
Forum Klubu Fantastyki Wieża Exusa
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sesja "Machina zmian"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wiezaexusa.fora.pl Strona Główna -> Rosendar by Piotreksus
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Exus




Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:48, 04 Lis 2010    Temat postu:

Bernard

Rozwalić komuś łeb... to takie nieestetyczne...
- Fakt, nigdy nie interesowało mnie posiadanie swego kawałka ziemi. Na chwile obecną wole podróżować, a o starości nie myślę. W sumie jak byś doprowadził tą sprawę do końca, być może Elej w ramach podziękowania ofiaruje Ci część ziem. Albo ułatwi Ci zakup. W końcu to lord. Jeśli chodzi o pieniądze, pierwszą sakwę otrzymał ten bezdomny. Drugą zapłacę za posiłek. Nie lubię liczyć a więcej pieniędzy nie potrzebuję. Poza tym rzucałbym się w oczy jako „chłopek” z taką ilością pieniędzy.


Ostatnio zmieniony przez Exus dnia Czw 11:48, 04 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamarath
Administrator



Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Czw 12:30, 04 Lis 2010    Temat postu:

Krommelech

Mężczyzna przełknął kawałek mięsa i odczekał chwilę, żeby nie mówić z pełnymi ustami.
- Musisz być bardzo lubiany w mieście, jeśli każdemu płacisz stuzłotowym mieszkiem, nawet za najdrobniejszą usługę. Mogę nauczyć cię szybko liczyć, jeśli chcesz - rzekł z uśmiechem Krommelech. - A Lord to najniższy tytuł szlachcica ziemskiego, więc nie ma co szaleć o wpływach Elaja. Jakby był Hrabią to co innego... Ale mniejsza o to. Miriatyjczycy to mistyczny lud. Mieszkają na latającej wyspie, więc można się spodziewać, że sztuki tajemne nie są im obce. W swoich podróżach liznąłem nieco magii, więc jeśli będzie coś kombinować, zajmie się tym.
Krommelech nie był przyzwyczajony do jedzenia mięsa, ale nie gardził żadnym posiłkiem. Zwykle jadał owoce i warzywa, bo były dla niego najłatwiej dostępne. Organizm się przyzwyczaił, więc po zjedzeniu gulaszu trochę gotowało mu się w brzuchu. Ale odmiana raz na jakiś czas była zdrowa. Hexeh zamiauczał cicho i szaro-włosy mag uśmiechnął się na jakieś miłe wspomnienie. Rzucił z talerza kawałek gulaszu, a biały kotek błyskawicznie go pochłonął.
- Masz jeszcze coś do załatwienia w mieście czy idziemy czekać na naszego gościa?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 16:03, 04 Lis 2010    Temat postu:

Wilga

Nie było co się zastanawiać. „Lekarz”... a może i faktycznie lekarz, skoro mówił o operowaniu... tu w każdym razie operować nie będzie. Nawet nie wyglądało na to, żeby miał czym. Inna sprawa, że nie ona badała delikwenta i nie mogła mieć pewności, czy mimo wszystko natychmiastowa operacja, nawet z prawie pewną śmiercią na końcu, nie jest lepsza od pewnej śmierci bez operacji. Jak zwykle - „prawie robi wielką różnicę”. Nie jej pacjent i już ją życie nauczyło, żeby starym panom mieniącym się lekarzami lepiej nie wchodzić w drogę będąc taką sobie młodą adeptką. Nie ważne przez kogo uczoną. Widząc, że dziewczyna ze starcem będą się zajmować rannym po prostu złapała swojego nieszczęśnika za rękę i wyćwiczonym tyle razy sposobem zarzuciła go sobie na ramię. Nogi się pod nią ugięły i raczej nie poradziłaby sobie, gdyby Diadka nie pokazał i nie przetrenował z nią tego w każdej możliwej sytuacji. Wolno, szurając butami w rozmiękłej ziemi podeszła do wozu. Na ile się dało delikatnie, na tyle pozwoliła się tam Eliopowi zwalić. A potem sapiąc z wysiłku wciągnęła go w głąb i ułożyła na deskach dbając o to, by się własnym jęzorem nie zadławił. Niby taki kawał chłopa, a złożył się jak domek z kart, gdy szulerowi drgnie ręka przy jego układaniu. Klęczała obok niego i przez chwilę grzebała w torbie. Nie posiadała czegoś takiego jak sole trzeźwiące, bo ukochane przez damy z wyższych sfer jej zwyczajnie nie były potrzebne, ale zasadę działania znała. I na dobrą sprawę sprawdzało się wszystko, co miało intensywny zapach, a w jednym z pudełeczek miała maść na czyraki, która śmierdziała tak, że umarłyby się skrzywił, a co dopiero ktoś, komu tylko na chwilę zgasło światło.
- No kochanieńki... pobudka... - starając się nie wdychać ostrego zapachu, z którego laik mógł wyodrębnić nutkę mięty, podstawiła otwarte pudełko pod nos delikwenta.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 21:41, 04 Lis 2010    Temat postu:

Merth

Zamarudził jeszcze na kilka chwil przy pacjencie, mamrocząc pod nosem na Volanę i jej pewność, że mężczyznę można przenieść ot tak, natychmiast. Zacisnął skórzany pas wokół ciała pacjenta, by przycisnąć doń tamujący krwawienie opatrunek i dopiero wtedy skorzystał z pomocy łotrzycy, wraz z nią równocześnie unosząc maga i taszcząc go na wóz.
- A żeby zeżarły cię robale! - Warknął do Wilgi, siedzącej w wozie ze swoim pacjentem. - Byle mendę z wrośnięty-yy-ykhhyy!-m pazurem też byś tu przyprowadziła, kiedy mam zdychającego?! - Nadal kaszląc, narzekał i pomstował jeszcze chwilę, układając rannego na wozie, w którym zrobiło się jeszcze mniej miejsca niż by chciał lekarz.
No nic. Truchtem wrócił po swą torbę z narzędziami i przyniósł ją do wozu, na który wskoczył, by zająć się ciężką operacją ratowania życia pacjentowi. Ściął jeszcze obie kobiety wzrokiem, po czym machnął ręką - i tak pewnikiem widziały już, że ścieżka Mocy nie jest mu obca. Wypowiedział zatem inkantację Dyrygującą na rozłożone pod ręką narzędzia, by poderwać je w powietrze i móc pracować wieloma naraz, zwiększając swe możliwości lekarskie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aboshi




Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:58, 04 Lis 2010    Temat postu:

Volana

Volana spojrzała po dwójce lekarzy. Dziewczyna jak do tej pory odezwała się raz, mężczyzna kilkukrotnie, chociaż mało przyniosło to zysku czy sensowniejszej atmosfery. Trudno było nie wyczuć ciężkiej atmosfery jaka między ich trójką zapanowała z jakiegoś powodu. Pewnikiem jednak nie spotkała wcześniej tak zatwardziałych sztywniaków.
- Przymknij się i zajmij nim! Nie ma czasu do zmarnowania/ Zajęlibyście się czymś razem miast się wymijać i ociągać w działaniu! - warknęła na mężczyznę i z odruchu odsunęła się od powozu. Nie raz ciskała już w kogoś gromami i nie raz po tym poleciały w jej kierunku rzeczy. A nie miała ochoty nabyć lekarskiego ostrza w oku.
- Oporządzę konie i ruszamy do miasta, nie zamierzam tkwić tutaj wśród trupów. Być może facet dożyje aż dotrzemy do miasta i tak będą mogli mu pomóc. - sprawdziła więc ponownie swojego Skrucha przyczepiając go mocno do powozu. Ruszyła się siłować z odciągnięciem nieżywego konia od powozu, co po części zostało już zrobione wcześniej przez Khlida. Schwyciła jednego z koni ochroniarzy zaprzęgając go do wozu, wzdychając z ulgą, że będą mogli w końcu ruszyć. Wskoczyła na siedzisko wozu i rozejrzała się jeszcze ostatni raz po okolicy. Zerknęła do tyłu i rzuciła głośno: - Czy mogę już ruszać, drodzy medycy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 14:24, 05 Lis 2010    Temat postu:

Wilga

Dziewczyna spokojnie powiedziała:
- Nie chciałam przeszkadzać profesjonaliście. Nie znam się na magii i łap nie wsadzę pod te... - brodą pokazała fruwające przybory. Nauczono ją, że w sytuacji, gdy ofiar jest więcej należy się rozdzielać i nie plątać innym pod nogami. To, że teraz było wiadomym, iż jej „ofiara losu” to przypadek, który w ostateczności dobudzi się z legendarnym bólem głowy, to wcale nie oznaczało, że wiedziała o tym od początku. On na pewno też nie wiedział. Prawda była taka, że dopóki wyczyniał te swoje cuda, ona na niewiele się mogła przydać... inna sprawa, że tego biedaka, co próbował się przenieść na inny świat i to w dodatku z niezłym skutkiem na razie, nie zamierzała tak zostawić...skoro już był pod ręką... Sięgnęła do swojej torbisi wolną ręką, póki się babrał jej towarzysz w bebechach, to się babrał, ale potem...no ziółka nie zaszkodzą.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotreksus




Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: the silver lake

PostWysłany: Pią 20:45, 05 Lis 2010    Temat postu:

MG
- Wiadomość. Jaką wiadomość? Cóżeś miał powiedzieć i komu? Mów!
Wzrok rannego mirityjczyka starał skupić się na magu, jego źrenice rozszerzyły się, jednak wydobył z siebie zdanie – To… wiadomość dla lorda Elaja… w rękawie…do Horon... - mężczyzna powoli wskazał na lewy rękaw swej szaty po czym ponownie osłabł.

Eliop czuł jakby dryfował, ktoś poderwał jego ciało i przeniósł w inne miejsce, może to mu się śni, ta bezkresna niemoc, nagle ból, jego zmysły oszalały , to koszmar!
Młody ochroniarz otworzył powoli oczy, czuł że zalewa go pot a w głowie kręci się jak na karuzeli. –Cłobł, sję stałło? - wybełkotał i poczuł, że zbiera mu się na torsje, odwrócił głowę i zwymiotował na deski wozu.

Operacja nie szła za dobrze, Merth starał się jak mógł jednak nie dało się dokonać cudu, ciało pacjenta powoli poddawało się. Kropelki potu spływały po czole starszego maga gdy dokonał ostatnich szyć, ciało miriatyjczyka nadal funkcjonowało, jednak jego duch stanął na granicy śmierci. Pacjent pozostawał nieprzytomny, wszystko wskazywało na to, iż pozostanie w śpiączce.

Dzielnica miedziana
Bernard i Krommeleh skończyli pożywny posiłek a kiedy zabrakło także i słów którymi możnaby się wymienić , wstali od stołu i ruszyli w stronę wyjścia. Gości w karczmie robiło się już więcej co świadczyło iż zbliża się wieczór, głównie miejsca zajmowało pospólstwo oraz nieprzyjemnie wyglądający podróżni lub miejscowi zabijacy, nie było za to widać żadnego przedstawiciela królestwa Miriat, jednak to akurat nie dziwiło. Obaj mężczyźni minęli próg przybytku i wylegli na spowitą półmrokiem ulicę, oświetlaną rozpalonymi niedawno latarniami i lampami, droga do domostwa lorda nie była długa jednak o tej porze mało który ostrożny mieszkaniec miasta kręcił się po okolicy. Nowi współpracownicy ruszyli jednak biedną ulicą całkiem swobodnie, nasłuchując odległych bluźnierstw niezadowolonych przechodniów, rozmów pijaczków i stłumionych krzyków przebijających się przez labirynt małych, niszczejących domostw.


Ostatnio zmieniony przez Piotreksus dnia Pią 21:03, 05 Lis 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 21:19, 06 Lis 2010    Temat postu:

Merth

Lekarz pospiesznie sięgnął do rękawa pacjenta. Nie żeby mu jakoś szczególnie na tej wiadomości zależało, bo i co go to obchodziło? Streszczał się jednak ze względu na stan maga. Wsunąwszy rękę pod materiał nie wyczuł jednak niczego poza delikatnym zgrubieniem w samym materiale, jak gdyby ktoś tam coś wszył (co jednak nie od razu przyszło mu do głowy, gdyż miał sprawy "delikatnie" ważniejsze, jak choćby coraz mniejsze szanse mężczyzny na przeżycie).
- A jedźże! - Odparł Volanie, nie czekając na zdanie Wilgi. Im szybciej dojechaliby do miasta, tym lepsze okazałoby się to dla pacjenta, choć ubabrany już we krwi Merth, który nigdy nie był optymistą, trzeźwo ocenił sytuację i począł sądzić, że do miasta dowiozą już raczej zwłoki. Niemniej jednak nie zaprzestawał prób uratowania życia posłańcowi, czy komukolwiek kim był konający.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aboshi




Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:15, 07 Lis 2010    Temat postu:

Volana

- W końcu! - rzuciła uradowana dziewczyna i popędziła konie, aczkolwiek to popędzenie skończyło się na ich zwinnym truchcie. Obejrzała się za siebie i na przywiązanego Skrucha grzecznie wędrującego z nimi. Ostrożnie wyminęła wóz który wstrzymał całą ich podróż i jechała dalej wzdłuż traktu do miasta. Dobrze było siedzieć na zewnątrz, może i dalej było nudno a widok końskich zadów nie był pociągający, ale przynajmniej była pod gołym niebem. A tak długo jak nie padało, to było to świetne rozwiązanie.
- A tak w ogóle - zagadnęła znowu głośno. - Jak się miewają ranni? I dokąd zmierzamy tak właściwie w samym mieście? Nie znam go ani trochę więc niech ktoś mnie potem uświadamia na tamtejszych uliczkach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Exus




Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:03, 08 Lis 2010    Temat postu:

Bernard

Podróż powrotna minęła bez większych zakłóceń. Jedynie gdy mężczyźni opuszczali miedzianą dzielnice podbiegł do nich dwunastoletni chłopiec wołając młodszego mężczyznę:
- Wujku bernardzie, wujku bernardzie! – Zdyszany chłopiec zatrzymał się i po kilku szybkich oddechach mówił dalej – jak wychodziłeś zapomniałeś zabrać od nas swoich rzeczy – mówił wyciągając brązową torbę w kierunku Bernarda – mam zapakowała też ubrania taty. Mówiła, że powinny pasować i że możesz je oddać jak następnym razem nas odwiedzisz. Bo odwiedzisz nas, prawda? – Chłopiec spojrzał na Bernarda pytająco.
- Oczywiście, że was odwiedzę. Zrobię to jeszcze przed zimą. A póki co zmykaj do domu i podziękuj za gościnę i wspaniały obiad. I uważaj na siebie Get.
- Będę wujku. Dziękuje i do zobaczenia – po tych słowach chłopiec odwrócił się i pobiegł przed siebie.
Bernard założył torbę i obaj mężczyźni ruszyli do lorda Elaja. W drodze powrotnej zamienili jeszcze kilka zdań zanim dotarli do posiadłości lorda Elaja. Tam nie mieli już większych planów, jedynie cierpliwie poczekać na przybycie miratyjczyka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotreksus




Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: the silver lake

PostWysłany: Wto 22:20, 09 Lis 2010    Temat postu:

MG
W końcu po męczącej podróży Volana ujrzała majestatyczne mury Horon oraz mistycznie rozświetloną, majaczącą nad miastem latającą wyspę Miriat. Ten widok zapierał dech w piersi, tak potężne i niespokojne miasto, tajemnice kryjące się w jego murach potrafiły być zabójcze, od tej chwili powinni być ostrożni. Volana poprowadziła wóz do ogromnej bramy głównej, gdzie przyjmowano pojazdy. Straż stacjonująca przy bramie była zawsze w pogotowiu, jednak dziś wyglądali na szczególnie ostrożnych. Jeden ze strażników kiwnął dłonią do Volany nakazując zatrzymanie wozu. Już miało paść pytanie, jednak uzbrojony w halabardę, kuszę oraz krótki miecz, umundurowany człowiek wykazywał oznaki niecierpliwości, machnął ponownie i dodał - Proszę jechać. - Wreszcie byliście w środku ogromnej metropolii, do głównej bramy prowadziła szeroka, wyłożona gładzonymi kamieniami, ulica otoczona małymi domkami upchanymi w szeregi. Było już ciemno, jednak ulice stolicy okazał się dość dobrze oświetlone pomarańczowym światłem lamp i latarni. Robiło się coraz zimniej i Volanę przeszedł dreszcz.

Posiadłość lorda Elaja
Gdy Krommeleh i Bernard dotarli do posiadłości i przekroczyli bramę prowadzącą do ogrodów, zauważyli iż tereny posiadłości są bardzo ciche, gdzie nie gdzie tylko zabrzęczała mucha, lub słuchać było hałas z oddali. Okna rezydencji jarzyły się pięknym światłem zapraszając do ciepłego wnętrza. Przed domem krzątało się dwóch mężczyzn wyglądających na ogrodników lub sprzątaczy. Gdy obaj mężczyźni dotarli do zdobionych drzwi i zapukali głośno, te otworzyły się i stanął w nich znajomy lokaj - Czy życzą sobie panowie kolację? - zadał pytanie z wyćwiczoną wytwornością - Czy mogę pomóc jakoś inaczej?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 14:30, 10 Lis 2010    Temat postu:

Merth

Przez całą drogę do Horon, mężczyzna starał się choć utrzymać posłańca przy życiu, gdy utracił już nadzieję na rozbudzenie go i doprowadzenie do "stanu używalności". Wtenczas poprosił, czy też bardziej - jak to miał w zwyczaju - nakazał Wildze, by pomogła mu z pacjentem, podając odpowiednie zioła i specyfiki.
Kiedy znaleźli się za murami miasta, a mag nadal nie odzyskiwał przytomności, Merth przypomniał sobie jego słowa o Lordzie Elaju i o Srebrnej Dzielnicy. Zwrócił się zatem do Volany.
- Prowadź do Srebrnej Dzielnicy. Gdziekolwiek by to nie było. - Rzucił, nie znając przecież Horon i rozkładu jego dzielnic. - Ten mężczyzna ma wiadomość do lorda Elaja. - "Ale wątpię, że będzie w stanie ją przekazać." dorzucił w myślach, po czym ujął skalpel w dłoń, by zabrać się za rękaw pacjenta i wydobyć wszytą weń wiadomość.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotreksus




Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: the silver lake

PostWysłany: Pią 13:48, 12 Lis 2010    Temat postu:

MG
Posiadłość Lorda Elaja

Ruch w Horon nie był o tej porze zbyt duży i Volana bez problemu nawigowała poprzez kamienisty labirynt ulic, po drodze zatrzymała się kilkukrotnie w celu zasięgnięcia informacji dotyczących usytuowania posiadłości lorda o którym wspomniał Merth, miała cichą nadzieję na ciepłą kąpiel i coś do jedzenia ale to musiało jeszcze poczekać. W końcu mięli dużą bramę prowadzącą do placu przed posiadłością.

Krommeleh i Bernard nie zdążyli odpowiedzieć na pytanie lokaja, gdy do ich uszu dotarło rżenie koni oraz hałas podków i okutych kół zderzających się z brukiem. Kryty skórą powóz, który wyglądał na podniszczony i o wiele zbyt tani na standardy szlacheckie, wraz z dodatkowym koniem podjechał pod schody przy wejściu głównym. Światło lamp usytuowanych prze wejściem padło na woźnicę, okazała się nim kobieta, całkowicie nie przypominająca żadnego sługi, raczej podróżnika.

Volana zatrzymała powóz i przyjrzała się dwóm postaciom stojącym w świetle wejścia do posiadłości, nie przypominali standardowych szlacheckich panów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aboshi




Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:03, 12 Lis 2010    Temat postu:

Volana

Miasto zrobiło na niej wrażenie, zwłaszcza to lewitujące nad nimi za pomocą magii. Jednocześnie jednak przyparło ją to do ziemi, bo i wszak nie będzie jej dane pewnie tam nawet zawędrować. Zostanie tutaj, na dole, w dodatku znając jej los, znajdzie się poniżej przeciętności. Westchnęła ciężko marząc o swoim płaszczu na którym pewnie wykrwawiał się podróżnik którego brali ze sobą.
Spojrzała na niemałą posiadłość do której najwyraźniej dotarli po błądzeniu. Kobieta odkaszlnęła chwilę wpatrując się w dwójkę mężczyzn stojących nieopodal.
- Panowie! - rzuciła głośniej - Czy to posiadłość Lorda Elaja? Mamy dla niego raczej ważną wiadomość. - Miała powiedzieć więcej, ale ostatecznie się uciszyła, nie wiedząc nawet kim jest ta dwójka osobników. Wszak mogli się tutaj tylko szwendać z jakiegoś powodu.
- Jest na czworo wraz z mirityjczykiem którego znaleźliśmy po drodze. To on posiada wiadomość. Chociaż jest... cóż. - zakończyła nieco nieskładnie, nie mając pojęcia jak ma się mężczyzna w wozie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamarath
Administrator



Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Sob 17:47, 13 Lis 2010    Temat postu:

Krommelech

Mężczyzna o szarych włosach zwrócił się do lokaja.
- Przekaż lordowi Elajowi, że przybył informator. Powinien się ucieszyć. A co do kolacji, ci państwo z pewnością nią nie pogardzą.
Krommelech był dobrze ubrany, choć widać było od razu, że nie pochodzi z Entarii. Subtelne elementy stroju, przypięte do płaszcza ozdoby i laska zwieńczona kryształową kulą, sugerowały południowe pochodzenie. Arkante - kraina znana jako magiczne ziemie rządzone przez nieśmiertelnego króla. Sądząc po ubiorze mężczyzna był tam kimś ważnym, lordem albo hrabią...
Białe jak śnieg oczy szlachcica zwróciły się w stronę przybyszów i na jego twarzy pojawił się życzliwy uśmiech. Zbliżył się wolnym krokiem w stronę wozu podpierając się laską.
- Trafiliście doskonale. Lord Elaj oczekuje miriatyjskiego posłańca, choć nie będzie mógł rozmawiać z nim osobiście, gdyż ciężko zaniemógł. -Znaleźliśmy go na drodze... to znaczy, że nie wszystko poszło, jak powinno. - Wejdźcie do środka, kolacja się właśnie przygotowuje. Pomóc wam w czymś? Ktoś jest ranny?..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wiezaexusa.fora.pl Strona Główna -> Rosendar by Piotreksus Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 5 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin