Forum www.wiezaexusa.fora.pl Strona Główna www.wiezaexusa.fora.pl
Forum Klubu Fantastyki Wieża Exusa
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sesja "Machina zmian"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wiezaexusa.fora.pl Strona Główna -> Rosendar by Piotreksus
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 18:36, 20 Lis 2010    Temat postu:

Merth

Mag podążył wraz z całą resztą do posiadłości lorda. A gdyby mu ktoś powiedział chociażby i wczoraj, że spotka go coś podobnego i wraz z grupą nieznanym mu zupełnie ludzi będzie przepytywany i obwąchiwany przez ludzi Elaja... Cóż, może by i uwierzył, lecz na pewno działałby tedy na wspak, by tylko tego uniknąć. Mężczyzna o białych oczach nie był widocznie zwykłą osobą, a Merth jął obawiać się czy jego, heh, niewskazane w społeczeństwie praktyki nie wyjdą na jaw. Dopiero teraz zdał sobie sprawę jakim szczęściem był, fakt, iż nieśmiertelny stwór pod postacią kobiety uciekł nim starzec zdążył dokończyć plugawą inkantację. Raczej nie dano by mu po tym żyć... dosłownie.
Kiedy odprowadzono go do pokoju, skorzystał jeszcze z pomocy służącego, którego poprosił o dzbanek wrzątku i jakąś szklanicę z łyżeczką, by przygotować sobie nieco leku na swój cholerny kaszel. Gdy taca z uproszonymi naczyniami stała już w pokoju, Merth odwinął zapakowaną w bibułę bryłkę ze spreparowanych ziół i zmiażdżył ją w palcach, rozsypując w wodzie i mieszając dokładnie. Woda zabarwiła się na mętny, szaro-zielonkawy kolor, nabierając również mało ciekawego zapachu i, niestety, smaku. Po przestygnięciu, mikstura została haustem opita przez lekarza, który zaraz ułożył się na łóżku.
W przeciwieństwie do Volany, starzec z przyjemnością oddał się uczuciu rozleniwienia i relaksacji, gdyż podobnie jak łotrzyca, tak i on nie miał okazji nazbyt często wypoczywać w warunkach chociażby zbliżonych do takich. W tym momencie zaczął w spokoju przetwarzać wszystkie przemyślenia o dzisiejszym dniu - o dziwnej kobiecie, której nie ruszyły nawet jego zaklęcia i celne strzały Volany, o dziwnym białookim i wyczytanej w liście sprawie. Najbardziej ciekawiła go jednak wspomniana kobieta, toteż zaczął szukać w swej pamięci wszelkich informacji o wszystkich stworzeniach, które mogłyby pasować swymi cechami do tego, które zaatakowało wóz.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 15:20, 22 Lis 2010    Temat postu:

Wilga

Skorzystała z gościny w każdym zaproponowanym jej wymiarze. Zmyła z siebie nie tylko trudy podróży, ale też ucieczki i późniejszych prób pomocy rannym. W końcu sama dla siebie nie śmierdziała. Przywykła do smrodu, ale nie znosiła go czuć od siebie. Zawsze dużo czasu jej zajmowało przywyknięcie do niemiłego zapachu. Przebrała się i podeszła do okna. Odbicie w szybie pokazało szczupłą, tak dobrze znaną twarz o zatroskanych, wielkich oczach. W zamyśleniu potarła listek tatuażu. Nie czuła się zmęczona, nie ciągnęło jej do łóżka, ale po tym wielkopańskim domu sama chodzić też nie zamierzała, bo jeszcze wejdzie, gdzie nie trzeba i okrzykną ją złodziejką. Lepiej nie. Żałowała, że nie wzięto jej do rannych. Rozumiała świetnie, że tu muszą mieć najlepszych medyków, ale bezczynność nie była miła. Myślami odpłynęła już do przyświątynnego szpitala. Może jeszcze dziś tam pójść? Tylko, czy zgodzą się przyjąć ją do pracy?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotreksus




Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: the silver lake

PostWysłany: Śro 21:14, 24 Lis 2010    Temat postu:

MG

Po około godzinie do komnat Volany, Mertha i Wilgi dotarła wiadomość że kolacja jest już gotowa. Służący, który przekazał informację czekał na gości w korytarzu w którym znajdowały się wejścia do przydzielonych pokoi. Gdy podróżnicy wreszcie zebrali się przed pokojami, zostali poprowadzeni do sali jadalnej. Wszystkie mijane korytarze ozdabiały liczne malowidła, pejzaże oraz portrety, popiersia i wazony, a schody, którymi cała trójka została poprowadzona w dół do holu wyłożone były kunsztownie wykonanym dywanem. Podczas wędrówki w stronę jadalni było bardzo cicho, od przyozdobionych ścian odbijało się jedynie słabe echo kroków prowadzonych przybyszów oraz lokaja. Po krótkim czasie podróżnicy zostali wprowadzeni przez dębowe podwójne drzwi do przestronnego pokoju oświetlonego jasnym kandelabrem i kilkoma świecznikami. Długi, solidny, wypolerowany stół zastawiony został wieloma potrawami których zapach pobudzał zmysły i apetyty. Przy stole było dostrzec sześć wolnych miejsc, przed którymi starannie ustawiono potrzebne naczynia i srebrne sztućce. Przy jednym z nich, w szczycie stołu siedziała ładna czarnowłosa kobieta odziana w purpurową suknię.

Krommeleh oraz Bernard także zostali odnalezieni przez innego młodego lokaja i poproszeni o przyłączenie się do posiłku. Lokaj natychmiast poprowadził obydwóch mężczyzn w stronę jadalni, która znajdowała się niedaleko salonu. Gdy minęli główny hol wkroczyli w korytarz prowadzący do jadalni, dostrzegli Volanę, Mertha oraz Wilgę, waśnie przekraczających próg jadalni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamarath
Administrator



Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Pią 19:37, 26 Lis 2010    Temat postu:

Krommelech

Jak tylko Bernard skończył czytać list, mag sięgnął po niego, ale nie zdążył w niego spojrzeć, zanim zawołano ich na kolacje.
- Nie wiem czy nie lepiej byłoby zająć się miriatyjczykiem. Trochę będzie nieciekawie, kiedy podczas, gdy nasi goście będą się posilać, przyjdzie mu umrzeć... Choć z drugiej strony, z martwym łatwiej się dogadać.
Słowa te nie były adresowane do nikogo konkretnie, ale inteligentny człowiek mógł z nich co nieco wywnioskować i to właśnie było celem Krommelecha.
Ruszył za lokajem w milczeniu. Im szybciej załatwią sprawę z nieznajomymi, tym szybciej będzie można zająć się ważniejszymi sprawami.
Oczy maga zmieniły barwę na czarną. Nie chciał przestraszyć gości zmianą koloru, więc zaczerpnął odpowiednią ilość mistycznych energii zanim dotarli do jadalni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aboshi




Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:55, 28 Lis 2010    Temat postu:

Volana

Przywitała swoich towarzyszów podróży uśmiechem gdy spotkali się znów na korytarzu. Jej humor znacznie się poprawił przez otrzymane wygody, wszak to był pierwszy raz w jej życiu jak gościła w takim domu. Raz, pamiętała, czatowała i wypatrywała straży kiedy jej koledzy ześlizgiwali się niemal nadzy przez komin do jednego z bogatszych domów. Sama jednak nigdy się nie włamywała, zbyt niepewna swoich zdolności by wślizgnąć się do domu bogaczy. Ale to była dygresja w jej myślach. Tak czy inaczej pierwszy raz przekroczyła próg jakiegokolwiek bogatego domostwa. Osobiście nie wyobrażała sobie nawet, że będzie do takiego zaproszona.
- Mam nadzieję, że nie będzie za dużo sztućców... - powiedziała do niemrawych dla niej towarzyszy, najwyraźniej szczerze zmartwiona. Nieczęsto trzymała nóż i widelec w ręku, chyba, że miała okazje je schować do swojej kieszeni i pokazać w gildii.
Niemal czarne oczy zerkały niepewnie na mijane ozdoby. Starała się nie zawiesić na niczym oka na zbyt długo. Jeszcze zaswędziała by ją ręka, ba, obie ręce ją swędziały by chociaż dotknąć tych zdobień i obrazów. Dywan pod jej stopami musiał być miękki, przywołując wspomnienie z dzieciństwa, gdy stała na podobnym (chociaż pewnikiem mniej kunsztownym) w siedzibie gildii. A raczej komuś kto był z gildią zaprzyjaźniony. Obejrzał ją wtedy z uwagą, sprawdzając szczupłość palców i posturę. Musiał pomylić ją z chłopcem, że nie oddali jej wtedy ani później do domu publicznego, gdyż nie widziała zbyt wiele swoich rówieśnic wśród kompanii kieszonkowej. Sama też nieraz leżała na dachu czy stała za rogiem z kuszą, czasami tylko z jakim znajomkiem z gildii.
Jęknęła cicho widząc sztućce i pięknie urządzony stół. Jej żołądek domagał się jedzenia, ale czuła, że większości smaku nie poczuje ze stresu i niezręczności. Nie mniej nie była słaba, ani fizycznie ani duchowo. Skinęła więc kobiecie i tym, którzy ich tu wprowadzili gdy tylko się zjawili.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotreksus




Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: the silver lake

PostWysłany: Sob 17:48, 04 Gru 2010    Temat postu:

Piszcie posty!! Jeśli ktoś rezygnuje z gry piszcie pw
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 22:03, 06 Gru 2010    Temat postu:

Wilga.

Te wnętrza ją onieśmielały. Nawet z opowieści nie znała takiego bogactwa. Nigdy nie zajmowało jej myśli, nie interesowało jej. I nagle ze wszystkich stron uderzył w nią blichtr, który bardziej doń nawykłych potrafił zawstydzić. Wilga szła ostrożnie, by nie potknąć się na dywanie, który był...dziwny. Nigdy nie chodziła po czymś tak dziwnie miękkim. Mech był inny. Piasek też. Miała ochotę dotknąć go, poczuć miękkość pod palcami. Lubiła delikatne materiały, kiedyś miała w rękach opatrunki, które Diadka przywiózł ze sobą do samotni. Tak delikatne, że zdawały się być snem. Ponoć najlepiej oddychały. Poza nimi wszystko było szorstkie, chropowate. Poza nimi i futrem Foksa. Lubiła tego lisa. Ale dywanu dotykać nie mogła, bo co by sobie pomyśleli? Idiotka z wiochy... no cóż, nie była wielką panią i nawet nie było co udawać. Szare oczy rozglądały się pogodnie wokół. Tym ludziom żyło się dobrze. Tak wygodnie.
- Poradzisz... nóż w prawą rękę, widelec w lewą... wybierz dwa wygodne i się ich trzymaj... - powiedziała z uśmiechem. Nie zamierzała od siebie wymagać więcej, niż mogła dać. Nigdy nie uczono jej wielkopańskich manier, to i nie zamierzała udawać, że je zna. Weszła razem z pozostałą dwójką do jadalni. Stół zdawał się skrzyć gwiazdami. Było tak pięknie. Zatrzymała się niepewnie. Usiąść? Poczekać? Dłoń odruchowo powędrowała do wijących się kasztanowych włosów i szarpnęła za kosmyk zakładając go za ucho. Przy okazji odsłoniła bardziej tatuaż. Nie byle jaki. Ktoś miał dar i sporo czasu, gdy go wykonywał dbając o szczegóły i rozłożenie cieni na listkach.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamarath
Administrator



Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Nie 1:11, 12 Gru 2010    Temat postu:

Krommelech

Szarowłosy mężczyzna wszedł do jadalni. W lewej dłoni ściskał tajemniczy list, który dostarczyli goście lorda, a prawej zaś trzymał srebrną laskę z kryształem. Wyglądał na niezadowolonego. Kiedy dostrzegł Lisę, zabełkotał coś niezrozumiale i usiadł ciężko na krześle...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotreksus




Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: the silver lake

PostWysłany: Nie 15:48, 12 Gru 2010    Temat postu:

MG

Wszyscy goście wkroczyli do, średnio oświetlonej świecznikami na stole i ścianach, jadalni, zdobionej kunsztownymi draperiami, tarczą z przytwierdzonymi do niej ozdobnymi mieczami oraz paroma świetnymi dzbanami. Ogień świec dodawał potrawom dodatkowego uroku i dostojeństwa i nie pozwalał na dokładne odczytanie wyrazu twarzy siostrzenicy lorda, która powstała z miękkiego obitego aksamitem krzesła w szczycie stołu. Lisa ukłoniła się lekko -Witam wszystkich gości mojego wuja, proszę siadajcie i posilcie się bez skrępowania, na pewno droga którą przebyliście była długa i macie wiele do opowiedzenia - po tej wypowiedzi Lisa usiadł i wszyscy spoczęli w ślad za Krommelechem. Gdy tylko goście ogarnęli wspaniałości jakie czekały ich podniebienia, do stołów podeszli dwaj, odziani w białe stroje służby, mężczyźni i poczęli polewać wina do kielichów oraz uzupełniać talerze zupą z grzybów. Lisa podniosła swą łyżkę do ust i pociągnęła mały łyczek z największą powściągliwością po czym odłożyła sztuciec i odkrząkneła, po czym skierowała wzrok na Volanę, która powoli próbowała zabrać się za zupę - Przepraszam panią - rzekła nagle - ale interesuje mnie czy wiadomość na, którą czeka mój wuj znajduje się w państwa posiadaniu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamarath
Administrator



Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Nie 17:02, 12 Gru 2010    Temat postu:

Krommelech

Laska spoczęła na kolanach mężczyzny, a list leżał spokojnie na blacie stołu. Oczy czarne niczym serce pustki wędrowały po obecnych, jednak nie dało się wyczuć presji w tym spojrzeniu. Służący, który zaproponował wino został odesłany gestem dłoni. Krommelech miał teraz ważniejsze rzeczy do roboty niż delektowanie się trunkiem. Zresztą dopiero, co wrócili z Bernardem z karczmy, gdzie wina, piwa i jadła mieli pod dostatkiem.
Szarowłosy mag siedział najbliżej drzwi wejściowych. W jego bliskości powietrze zdawało się być naładowane jakąś siłą, która umykała zmysłom, jeśli próbować by się na niej skupić. Poczucie to przypominało cień widziany kątem oka, który znikał, kiedy tylko zwrócić na niego spojrzenie.
Krommelech postanowił zignorować obecność siostrzenicy Lorda Elaja, która, mimo iż była podobno wybornym medykiem, siedziała tu przy kolacji zamiast badać rannego miriatyjczyka.
Pierwotna, czysta moc z pradawnego źródła popłynęła szybciej w żyłach mężczyzny. Krew wszechświata przepłynęła po ramieniu i dłoni na złożony arkusz zapisany ręką umierającego posłańca. Czas w komnacie zdawał się zwalniać w tym samym czasie, kiedy list rozpadał się na nieskończoną liczbę elementów powiązanych ze sobą eterycznymi więzami.
W czarnych oczach przemknęły symbole, a list otoczyły błękitne płomienie, które zamiast strawić papier zamarzły, jak krople wody rzucone na pastwę Polarnych Huraganów Północnych Krain. W tym momencie na ramię Krommelecha, ni stąd ni zowąd, wskoczył mały, biały kot o czarnych jak noc oczach. Położył się i utkwił swoje małe oczęta w Lisie..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotreksus




Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: the silver lake

PostWysłany: Nie 18:28, 12 Gru 2010    Temat postu:

MG

Lisa momentalnie zdjęła spojrzenie z Volany i wpiła wzrok w papier, który Krommelech zamroził na stole. - Czy to jest owa wiadomość? - głos kobiety brzmiał spokojnie, jednak można było wyczuć pewne zainteresowanie. - Lisa była zaabsorbowana obiektem i zignorowała małe zwierzątko, spojrzała jednak przenikliwie na twarz maga. - Co to ma znaczyć? - powiedziała ciszej.


Ostatnio zmieniony przez Piotreksus dnia Nie 22:32, 12 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Exus




Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 0:44, 13 Gru 2010    Temat postu:

Bernard

Gdy tylko przekroczył próg domostwa szybko pozbył się „gości” przekazując ich służbie, która i tak lepiej wiedział co i gdzie się tu znajduje. Sam skierował się do salonu by przemyśleć kilka spraw i oczywiście przeczytać list. Znajdywało się w nim wiele(z punktu widzenia Bernarda) niepotrzebnych informacji. Gdy skończył czytać nie trzeba było geniusza by przewidzieć następną prośbę Elaja. Pozostała jeszcze kwestia zaplanowania całej akcji i rozwiązania „problemu” przybyszy. Bernard wiedział, że najprościej było by skontaktować się z kilkoma mu podobnych i zrobić to sprawnie i szybko. Jednak echo po ostatnim jego zadaniu jeszcze nie ucichło, a co za tym idzie nie można było liczyć na pomoc Bractwa. W trakcie rozmyślań do pokoju wszedł Krommelech. Bernard spojrzał na niego, jednak można było zauważyć, że myślami jest zupełnie gdzie indziej. Gdy lokaj zaprosił ich do jadalni Bernard wziął swoją torbę i ruszył za nim. W drodze bez słowa przekazał list szarowłosemu mężczyźnie. W jadalni usiadł na swoje miejsce i dalej pogrążył się w myślach.
Zawsze można połączyć obie sprawy. Prawda jest taka, że i tak nie możemy wypuścić ich żywych. Przynajmniej nie dopóki nie zbadamy tej posiadłości. Lord nie będzie ich niańczył a i ja nie mam za bardzo na to ochoty. Jednak mogą się przydać, żeby dostać się do środka... Trzeba ich tylko nakłonić do współpracy.
Ciszę przerwała siostrzenica lorda. Można było spodziewać się, że przejdzie od razu do konkretów.
Zapomniałaś panienko, że interesy prowadzimy z Lordem Elajem, a nie z Tobą...
- Po pierwsze Panno... siostrzenico, Lorda Elaj chciał dowiedzieć się, co ma do powiedzenia miratyjczyk, a jak wiemy leży on nieprzytomny. Po drugie informacje jakie zbierzemy otrzyma sam lord a nie jakiś obwieś społeczny udający ważniaka a zachowujący się jak obgryziony burak na pastwisku.
Obraza może nie była zbyt trafna, ale raczej zabolała. No i teraz to ja jestem tym "złym" Bernard uśmiechnął się złośliwie w stronę Lisy.
- A po trzecie – młody mężczyzna zmierzył wzrokiem niedawno przybyłych gości – życzę smacznego – na jego twarzy pojawił się życzliwy uśmiech – Mam nadzieję, ze mimo kilku niedogodności miło spędzicie tu czas. – Bernard kątem oka starał się obserwować Lisę gdyż jak wiadomo rozzłoszczona kobieta zdolna jest uczynić różne głupstwa. – Mam nadzieję, że nie zepsuje wam apetytu, ale musimy poruszyć pewną dosyć ważną i trudną kwestię. Dotyczy ona wiadomości, jaką przeczytałem. Jeśli pozwolicie, powiem swoje zdanie, a następnie wysłucham waszego. A więc: w liście znajduje się informacja mówiąca gdzie się udamy w najbliższym czasie. – hmm.. chyba jednak nie powinienem mieszać Krom’a w swoją gierkę - Jak się domyślam komuś bardzo zależało na śmierci miratyjczyka i pewnie na informacjach jakie posiadał. Gdyby ktoś niepowołany dowiedział się gdzie planuję się udać, z pewnością będzie próbował mnie powstrzymać. Dlatego dla własnego bezpieczeństwa lepiej było by, gdyby nikt nie wiedział gdzie zmierzam. Tutaj pojawiacie się wy. Nie wnikam w szczegóły czy czytaliście list, czy też nie.. wbrew pozorom nie ma to najmniejszego znaczenia. W końcu nie jestem jasnowidzem i nie wiem czy mnie nie okłamiecie gdy o to zapytam. Dlatego bezpieczniej założyć, że go czytaliście, bezpieczniej dla mnie oczywiście. Na chwile obecną widzę dwa wyjścia: mogę albo nie dopuścić byście opuścili tą posiadłość... przynajmniej do mojego powrotu, albo zaproponować wam wspólną podróż. Innych opcji nie widzę. Oczywiście nie muszę widzieć wszystkiego, więc jak maci jakieś leprze pomysły, z chęcią je wysłucham.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lamarath
Administrator



Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Pon 10:15, 13 Gru 2010    Temat postu:

Krommelech

Krommelech jednak, mimo że był świadomy tego, co się wokół niego dzieje, widział jedynie rozszerzony wszechświat listu i chłonął informacje ze splotów i wzorców połączeń, jakie splatały przedmiot w całość. Nie musiał czytać zapisanego wprawną ręką pergaminu, by poznać jego treść i historię. Skrawki wizji połączyły się w całość. Scena, w której zwieńczone srebrną stalówką, gęsie pióro uwieczniało słowa, tak ważne dla wielu osób w tym kraju, przepełniona była strachem i zdenerwowaniem. Autor wiedział, jakie niebezpieczeństwo mu grozi, dlatego zdecydował się na tak nierozważny krok, jak zapisanie sekretu na papierze. Potem była podróż, napaść... Dalszy bieg wydarzeń był z grubsza znany młodemu szlachcicowi. No może poza tym, że jedynym z gości lorda, który przeczytał list był Nekromanta udający lekarza.
Krommelech wrócił świadomością do jadalni i uśmiechnął się, po części triumfalnie, po części złośliwie.
Zachowanie siostrzenicy Lorda było coraz bardziej podejrzane. W tej chwili nie chciałby, żeby ktoś taki sam zajmował się miriatyjczykiem. Coś za bardzo zależy jej na poznaniu wiadomości dla Lorda. Może Elaj to przewidział? Może dlatego do rozmowy z Gwiazdą wybrał nas, a nie ją? W tym momencie poruszać ten temat było nie na miejscu. Musiałby przerwać konwersacje między Bernardem a gośćmi, a to byłoby niegrzeczne. Postanowił więc odpowiedzieć budzącą niepokój ciszą i zagadkowym uśmiechem.
Wiele pytań wymagało odpowiedzi, ale jednego Krommelech był całkowicie pewien. Lisa nie dostanie wiadomości w swoje ręce. W końcu każdy, kto ją pozna, umrze, a na to nie można było pozwolić...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aboshi




Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:28, 13 Gru 2010    Temat postu:

Volana

Dziewczyna westchnęła, nagle tracąc apetyt na wspaniały posiłek przed nią. A już wybrała dla siebie nawet sztućce, za radą uzdrowicielki trzymając się tylko dwóch wybranych "narzędzi". Czuła wcześniej nadchodzące wydarzenie, jakąś zmianę którą wyłapały ludzkie zmysły. Wszak nie bez powodu czuła ssanie w dołku, chłód roznoszący się w jej brzuchu. To zawsze coś oznaczało, najczęściej nic dobrego.
Przy stole zapadła niemiła cisza, zaś między kobietą, Lisą, a resztą skupiała się groźna energia, ciemne chmury z których w każdej chwili mógł trzasnąć piorun. A przynajmniej złodziejka miała takie wrażenie. To napięcie między ich gospodarzami, którzy najwyraźniej także byli tu gośćmi, nie pozwalało cieszyć się strawą. Nie mówiąc już o słowach i "propozycji". Tak to już było kiedy los pchał cię w zdarzenia o którym nie miało się nawet pojęć.
- Zaraz, zaraz, zaraz - rzuciła, odkładając sztućce. - Bez znaczenia czy wszyscy to czytaliśmy, czy nie. Twoje założenie jest bardzo luźne, drogi panie. Jakie informacje, jaka podróż... - tu ściszyła głos. Byłaby głupia nie zauważając dziwnych zagrywek mężczyzn i tej kobiety. Wyraźnie nie chcieli by ona miała w tym swój udział. - Nieważne. W każdym bądź razie domyślam się co chowa się za twoimi słowami i pewnikiem nie puścisz nas stąd na długo bez jakiegoś uszczerbku na zdrowiu, czy chociaż nadzoru, prędzej czy później. Widziałam już nie raz i nie dwa takie gry. Bardziej mnie ciekawi co my mamy z tej podróży niby wynieść? Przygodę, zagrożenie życia, jakieś wynagrodzenie? Przybyliśmy tutaj szukając pracy, nie każdy z nas może swoje plany rzucić w kąt i wyruszyć gdzieś z waszej zachcianki. Czy oferujesz coś więcej poza życiem, jako takim spokojem i podróżą? Czy po prostu chcesz skorzystać z okazji byśmy byli tanimi sługusami?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotreksus




Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: the silver lake

PostWysłany: Wto 0:14, 14 Gru 2010    Temat postu:

MG

Kobieta aż podniosła się z własnego miejsca i zafiksowała swój wzrok na Bernardzie.
- Jest pan gościem mojego wuja i zapewne dobrym znajomym - w jej głosie brzmiała nutka goryczy - jednak mnie łączą z panem tego domu więzy krwi i to ja jestem teraz odpowiedzialna za jego dobrobyt. Nie chcę by mój wuj wplątał się w grę, w której nie bierze już nawet udziału, dlatego muszę dowiedzieć się więcej na temat całej sprawy. - Lisa podeszła powoli do miejsca gdzie siedział Bernard jednak zatrzymała się dwa kroki wcześniej, zaraz za siedzeniem Krommelecha - Nalegam, kimkolwiek pan jest, aby poszanować moją pozycję w tym domostwie i zaprzestanie obrażania mnie, bo takie zachowanie jakie pan zaprezentował bardziej pasuje do, jak to pan ujął "obgryzionego BURAKA na polu". - Lisa westchnęła głośno i spojrzała na resztę gości - Przepraszam wszystkich za ten nietakt, proszę posilcie się w spokoju - wyjaśniła szybko i opuściła jadalnię.


Ostatnio zmieniony przez Piotreksus dnia Wto 0:16, 14 Gru 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wiezaexusa.fora.pl Strona Główna -> Rosendar by Piotreksus Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 7 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin