 |
www.wiezaexusa.fora.pl Forum Klubu Fantastyki Wieża Exusa
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Exus
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:44, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Dwumetrowy mężczyzna spokojnie szedł na przód parę razy zerkając, to w prawo, to w lewo.
Kolejnych dwóch. Hmm... Ciekawa jaką noc dziś zaplanowałeś Panie...
Zatrzymał się około piętnastu kroków przed nieznajomymi wcześniej odprowadzając wzrokiem odjeżdżających najemników.
Zobaczmy w kogo wierzycie…
- Niech Lustros was błogosławi wędrowcy – powiedział podnosząc lewą dłoń ku górze.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lamarath
Administrator
Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Śro 22:05, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Varion Valentine i Avixxa
Idąc w stronę nieznajomego schował miecz i odrzucił go do tyłu. W pewnym momencie naszła go myśl odnośnie tego jak postrzegają go inni najemnicy. Zawsze małomówny, czasem szorstki w obyciu nie wzbudzał zbyt wielkiej sympatii. Wyróżniał się strojem i doskonałej jakości mieczem, bez żadnej szczerby na klindze. Nie cofał się przed niebezpieczeństwem, czy to i wykonywał polecenia bez sprzeciwów, ale i sam wydawał je, kiedy uznawał, że jest to potrzebne nie pytając o zdanie. Po spotkaniu z tajemną śmiercionośną siłą, po którym większość zwyczajnych ludzi chciałaby wracać w bezpieczne pobliże karawany, on wraz z, dopiero co poznaną kobietą, która tak naprawdę nie miała żadnego interesu w zaprzątaniu swej głowy problemami najemników, szedł w stronę nieznajomego jeźdźca, który podróżuje bez światła w środku nocy.
Przez całą drogę nie odrywał od niego uważnego spojrzenia, poszukując słabych punktów. Wojownik był wyższy od niego i o wiele lepiej zbudowany. Kiedy odległość zmniejszyła się tak, że przyzwyczajone do ciemności oczy mogły wychwycić więcej szczegółów niż tylko kontury, dało się dostrzec olbrzymi tatuaż.
Co to za moda na tatuaże... Może i ja powinienem sobie sprawić jeden...
Mężczyzna nie miał w ręku broni, a to już dobry znak. Zły był taki, że był sam, a konie stały dwa...
Nieznajomy zatrzymał się około 15 kroków od nich i wyrzekł pozdrowienie w imieniu Lustrosa.
- Niech Lustros was błogosławi wędrowcy...
Avixxa przybrała rozluźnioną postawę, choć jej ręka subtelnie przysunęła się do ostrzy zamocowanych przy pasach na udzie.
- I ciebie, dobry podróżniku. - Odpowiedziała i zamilkła zerkając na swojego towarzysza i oczekując na dalszy rozwój sytuacji.
- Niech błogosławi wszystkich potrzebujących - poparł ją Varion i począł zbliżać się do nieznajomego, by mu się lepiej przyjrzeć. - Kimże jesteś, że podróżujesz w nocy i po co ci dwa konie? - zapytał powoli się zbliżając.
Imiona… Po cóż Ci moje imię skoro jutro u tak nie będziesz go pamiętal...
- Przybyłem po jeden z tych wozów dobry człowieku. Jego właściciel sporo płaci za szybkie przywiezienie go z powrotem. Podobno ktoś ich napadł, szczegółów nie znam.
I prawdę mówiąc mało mnie obchodzą – pomyślał.
- Zwą mnie Gron.
- Jam jest Varion Valentine z klanu Dorgona... Zapewne masz na myśli ten wóż z demonem na pokładzie... Nie do mnie należy decyzja co z nim zrobić. Będziesz musiał porozmawiać z Mistrzem Karawany.
Demonem? Tak nazywali nas ludzie z miast jeszcze za starych czasów
- Dziwnie prawisz Varianie. Ten wóz nie jest własnością żadnego mistrza karawany, więc nie on powinien decydować co z nim będzie, prawda?
- Varionie jeśli łaska... Może i nie jest, ale co zrobisz, jeśli będzie miał inne zdanie? Zabijesz piętnastu wyszkolonych żołnierzy, żeby postawić na swoim? Obawiam się, że jeśli prawdą jest to co mówisz o nagrodzie, może sam będzie chciał oddać wóz właścicielowi - młody wojownik uśmiechnął się. - Więc jak będzie? Idziemy czy nie idziemy?
Ten człowiek mi grozi? – pomyślał oburzony wojownik.
- Piętnastu ludzi powiadasz? Hmm... niech pomyślę – dodał pod nosem obserwując reakcję dwójki stojącej przed nim.
- Wozu i tak nie odprowadzicie właścicielowi chodźmy i z tego względu, iż nie wiecie kim on jest. A jeśli się nie mylę ten twój mistrz od karawany będzie tędy przejeżdżał, więc pozwolisz, że zaprzęgnę konie do wozu, a w drodze dogadamy szczegóły?
Albo i nie pozwolisz...
- Zgoda. Chodźmy.
Varion odwrócił się plecami do Grona, choć cały czas nasłuchiwał zwiastunów ataku z jego strony. Spojrzał na Avixxę z zadowolonym wyrazem twarzy i ruszył w stronę wozów...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aboshi
Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:41, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Avixxa
Kobieta poszła odrobinę na bok, tak w ramach zabezpieczenia. Nigdy nie wiadomo czy takiemu muskularnemu człowiekowi nie odbije od nadmiaru śmietany w głowie. A nawet jeśli nie posiadał takiego nadmiaru śmietany, przy pierwszym spotkaniu nie miało to znaczenia. Liczyła się ostrożność.
Czuła się dość pewnie, chociaż ta latająca broń nie była codziennym widokiem. Ale czuła się pewnie w towarzystwie Variona. Prawie tak pewnie jak w towarzystwie cudownego Arkana, mistrza tatuażu. Ciepło wspominała tą znajomość i nie raz myślała, gdy noce były zimne i trzeba było spać na ziemi, czemu nie została z nim? Ale widać było w niej coś co nie pozwoliło jej zasiąść nigdzie na dłużej. Ciągnęło ją do podróży i nowości, nowych twarzy, nowych głosów. Przeważało to nawet nad pięknym uczuciem które rodziło się w niej przy jej dawnym towarzyszu.
Cóż, może jeszcze będą mieli okazję się spotkać. Na razie prezentowała jego kunszt i geniusz na swoim ciele, wdzięczna za jego niezwykłe podarunki.
Avixxa obserwowała uważnie mężczyzn i otoczenie, wyszukując swoim wzrokiem ewentualnej żywej istoty mogącej kręcić się za ich plecami.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lamarath
Administrator
Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Czw 10:25, 15 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Varion Valentine
Czy to nie był zbyt wielki zbieg okoliczności, że chwilę po tym, jak odnaleźliśmy wóz z niebezpiecznym ładunkiem, pojawia się osoba, która twierdzi, że została po niego wysłana? - myślał młody wojownik. Tak naprawdę nie obchodziło go, co się stanie ze sztyletem, który omal go nie zabił, choć chętnie spotkałby się z jego właścicielem i... powiedzmy że przemówiłby mu do rozsądku.
Nieznajomy nie miał złych zamiarów, choć widać było, że ma o sobie wielkie mniemanie. Wysoce prawdopodobne było to, że posiada jakieś magiczne zdolności. Zwykłych wojowników nie wysyła się po odzyskanie opętanego sztyletu. Co można było stwierdzić na pewno, Gron nie znajdował się na czarnej liście Variona. Nic nie wiedział o klanie Dorgona, więc może spać spokojnie.
Wtedy naszła Variona zabawna myśl: Ciekawe czy płomień mojej zemsty jest gorętszy niż ten we wnętrzu Avixxy...
- Mam dla ciebie pewną radę, podróżniku - zaczął niespodziewanie Varion. - Kiedy będziesz rozmawiał z mistrzem karawany, który gwoli ścisłości nie jest moim mistrzem, zachowaj informacje o nagrodzie dla siebie. Dzięki temu może będzie bardziej chętny do współpracy...
Ostatnio zmieniony przez Lamarath dnia Czw 10:29, 15 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Exus
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:02, 15 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Gron
Nastała cisza. Czarnowłosy wojownik zaczął zaprzęgać konie.
Dziwnie to wszystko wygląda. Krew, dużo krwi... Ciekawe jak wygada demon o którym wspomniał ten człowiek. Być może źle go oceniłem. Cóż, to nie jedyny błąd który popełniłem w życiu i z pewnością nie ostatni, hehe... Zadałem zbyt mało pytań podejmując tę robotę – kolejny błąd do kolekcji. Ten jednak mogę jeszcze naprawić.
- Dzięki za radę Varionie. Choć nadal nie widzę powodu dlaczego ten człowiek miałby decydować co będzie dalej, być może da się załagodzić ten „drobny” spór. W najgorszym przypadku każdy z nas będzie musiał zrobić swoje. – Ostatnie zdanie wypowiedział z obojętnością, jakby myślał zupełnie o czymś innym, a może po prostu było mu obojętne co tak naprawdę się stanie...
- Możesz opowiedzieć mi o tym demonie? Mój pracodawca wspominał, że nie powinno zaglądać się do środka, ale skoro już ktoś to zrobił...
Ciekawość robi swoje...hehe...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lamarath
Administrator
Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Czw 21:35, 15 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Varion Valentine
Spoglądał na wojownika, kiedy ten krzątał się przy zaprzęgu.
Jaki on naiwny... Widać, że zbyt długo przesiedział w mieście. To co leży bezpańskie na trakcie należy do znalazcy. Tak się rządzi ten świat. Tam gdzie nie ma strażników, nie ma także prawa.
Przeniósł wzrok na Avixxę, wszak jej sylwetka była milsza dla oka i zmęczonego ducha Variona.
- Możesz opowiedzieć mi o tym demonie? Mój pracodawca wspominał, że nie powinno zaglądać się do środka, ale skoro już ktoś to zrobił... - padło pytanie.
Nie patrząc na Grona rzekł leniwie.
- Nie ma co opowiadać, demon jak to demon. Nieśmiertelny i chce zabijać. Pewnie ten, kto otworzył srebrną skrzynię, w której był uwięziony, żałuje swojego czynu. Dopóki drzwi są zamknięte, nie ma się czego obawiać. Tak sądzę. Zresztą powinieneś wiedzieć, co kazano ci przyprowadzić. Choć jak znam życie, to weźmiesz tylko wartościowy ładunek, a tych wszystkich, którzy zginęli w jego obronie zjedzą robaki. Taka polityka dzisiejszych czasów...
Spojrzał w górę traktu, skąd nadjeżdżały wozy karawany.
Będzie trzeba zdać raport, szefowi...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aboshi
Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:01, 15 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Avixxa
Obserwowała mężczyzn i słuchała ich rozmowy. Nieznajomy wojownik ewidentnie nie wiedział na co się zgodził... może przemyśli swoje decyzje teraz, skoro już wie co się kryje w wozie. Ktoś kto pragnie tej rzeczy nie koniecznie musi być jej właścicielem... doszło tu do okrutnej rzezi, tak perfidnej iż ktoś nawet pokwapił się częściowo ukryć ciała...
- Rozsądni by spalili ciała i odprawili modły, wszak mamy kapłankę... - odezwała się z mroku Avixxa, jej głos niski i neutralny. - Kto wie czy jakieś zmory nie wyjdą z tak okrutnie zarżniętych ciał.
Ostatnio zmieniony przez Aboshi dnia Czw 22:26, 15 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotreksus
Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: the silver lake
|
Wysłany: Sob 15:43, 17 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
MG
Gdy rosły wojownik uporał się z zaprzęgiem, zdjął z konia siodło i przymocował na dachu a torby doń przymocowane położył na siedzisku woźnicy. W czasie gdy przybysz szykował pojazd podjechała karawana i zatrzymała się powoli zaraz obok opuszczonych wozów. Wszystkich pięciu konnych znajdujących się po lewej stronie karawany otoczyło nowe wozy, wówczas z pierwszego wozu zsiadł przewodnik w zielonej koszuli i z pochodnią w dloni począł rozglądać się w miejscu napaści, zaś do Variona zsiadł z konia najstarszy wojownik Szef Xiarf który musiał przetrwać wiele walk patrząc na jego stary powgniatany hełm i pociętą w wielu miejscach czarną zbroje z grubej skóry z ćwiekami. Xiarf odruchowo napiął swoje masywne ręce i rzuciwszy okiem na okolice rozluźnił mięśnie zahartowanego karku i zwrócił się do Variona, patrząc spod ukosa na Grona – Opowiadaj chłopcze – wychrypiał powoli – co według ciebie tu się stało a najważniejsze kim jest ten wojownik z końmi? – Xiarf doskonale ważył ton swego głosu i Varion wiedział, że rosły przybysz nie mógł go usłyszeć. Varion dojrzał, iż ukryci w ciemności na dachach łucznicy mają już swój cel
Na Avixxe spojrzał jeden z konnych i z drobnym wahaniem w głosie rzekł – powinna pani wrócić do wozu, tu może być niebezpiecznie a to my odpowiadamy za pani życie – przy ostatnim słowie mężczyzna uśmiechnął się dziwnie, jakby szyderczo, a Avixxa poczuła się nie swojo pod wzrokiem wojownika.
Głosy ustały wewnątrz wozu gdy ponownie się zatrzymali, a Lya zobaczyła jak rozwinęła się sytuacja, nowy przybysz wyglądał bardzo ciekawie ale i groźnie, nie była pewna czy nie dojdzie do jakiejś utarczki.
Ostatnio zmieniony przez Piotreksus dnia Sob 15:46, 17 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aboshi
Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:21, 17 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Avixxa
Pomimo poczucia niepewności pod wzrokiem jednego z konnych, Avixxa uniosła kącik ust także w ramach odrobiny szyderstwa.
- W takim razie nie macie się czego obawiać, wszak przeżyłam do tej pory, a Varion jest doskonale wytrenowany. Byłam bezpieczna przy jego boku.
Spojrzała na młodego najemnika i odeszła by przystanąć na chwilę przy wozie. Nie chciała mu zawracać głowy. Decyzja o tym, kto zabiera przeklęty artefakt nie należy do niej. Ruszyła do swojego dawnego wozu by zasugerować kapłance odprawienie modłów i spalenie ciał.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lamarath
Administrator
Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Sob 19:14, 17 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Varion Valentine
I znów życie ludzkie leżało w rękach Variona. Zdążył już polubić to specyficzne uczucie, kiedy od jego słów zależą decyzje innych. Ale kto nie lubiłby być panem życia i śmierci.
- W sumie nie ma wiele więcej do opowiadania niż to, co już powiedziałem ludziom, których wysłałem przodem. No może poza tym, że pięćdziesiąt sztuk złota, które płacisz za ochronę karawany to stanowczo za mało, jak na przeciwności, z którymi się tu spotykamy...
Młody wojownik spojrzał w stronę wozów karawany i przejechał wzrokiem po gotowych do strzału łucznikach.
Chcielibyście sobie powalczyć, co? Łatwo jest się palić do bitwy, jak już ktoś wcześniej sprawdził teren...
- Muszę cię niestety zmartwić, szefie – spojrzał wprost w twarz starego wojownika – ale raczej sobie nie powalczycie. Demon zamknięty w tym wozie raczej z niego nie wyjdzie, po tym, co otrzymał w zapłacie za atak na mnie... Oczywiście jeśli nikt nie będzie próbował otwierać drzwi wozu. A co tyczy się tego wojownika, przybył z Ludos najszybciej jak potrafił, by przewożone w tych wozach niebezpieczne dla otoczenia tajemnice, nie skrzywdziły przypadkowych podróżnych.
Nie była to do końca prawda, przynajmniej wnioskując z informacji, które Varion usłyszał od Grona. Niemniej jednak młody zabójca nie lubił ignorancji starych wojowników, którzy myślą, że jeśli mają za plecami prawie półtora tuzina zbrojnych, mogą innych traktować jak psów...
- Żadnych ocalałych nie znalazłem – dodał po chwili przerwy, przenosząc wzrok na opuszczone wozy i stojącego nieopodal Grona. – Wszyscy jednak zginęli w konwencjonalny sposób. Strzały, topory i miecze...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotreksus
Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: the silver lake
|
Wysłany: Nie 14:49, 18 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
MG
Szef zmrużył oczy słysząc wieści po czym splunął jakby odpędzając złe myśli i rzekł - Demon i trupy powiadasz, a więc od razu ruszamy! - tę drugą część zdania wykrzyknął tak aby wszyscy znajdujący się w pobliżu najemnicy go usłyszeli - Nie będziemy tu stać i czekać aż to coś się wydostanie. A ty! - zwrócił się do Grona wskazując go palcem - bierz przeklęty wóz jeśli chcesz ale masz trzymać się daleko za nami, zrozumiałeś! Jeśli będziesz do nas podjeżdżać zaczniemy strzelać! - Szef podszedł do swojego konia i dosiadłszy go dał ostatni znak na odjazd.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aboshi
Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:59, 18 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Avixxa
Avixxa zdążyła co podbiec do wozu gdy usłyszała znak do odjazdu. Zaklęła głośno sfrustrowana ignorancją tych głupców. Nie muszą ani wierzyć, ani wyznawać bogów ale na wszelką ciemnotę... chociaż trochę rozsądku by wykazali. Otworzyła szybko drzwi powozu i zajrzała do środka. Zamierzała wyciągnąć kapłankę, jeśli nie posłuchają jej, nieznajomej Avixxy, to być może posłuchają kapłanki, wszak to zajmie ledwie chwilę.
Nie chciała wzbudzać paniki... a może chciała. Trudno powiedzieć, na pewno nie lubiła takiej nieodpowiedzialności. Zwykłe bronie nie poradzą sobie tak łatwo z tuzinem potencjalnych chodzących trupów.
- Kapłanko - powiedziała stanowczym głosem. - Jesteś potrzebna, umarli potrzebują twoich modłów. - Powiedziała i od razu zawróciła na początek karawany by zatrzymać niecierpliwych głupców.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 15:17, 18 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Lya
Młodzik obserwował całe wydarzenie z bezpiecznego siedzenia na piątym wozie. Miała wiele pytań, ale postanowiła z nimi zaczekać do odpowiedniejszej chwili, a obecna na pewno nią nie była. Lya miała w sumie już dość całej tej podróży, wolała by już przebywać w mieście i robić coś pożytecznego, czyli zdobywać pieniądze niż siedzieć niedaleko jakiś dziwnych wozów wśród otoczenia ludzi, którzy no cóż nie podobali się jej, a przynajmniej większość.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lamarath
Administrator
Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Nie 19:16, 18 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Varion Valentine
Varion patrzył na starego wojownika od chwili, gdy ten rozpoczął swoją krótką przemowę. Twarz nie przedstawiała żadnego uczucia, była pusta i zimna, tak jak twarz doświadczonego zabójcy tuż przed zadaniem śmiertelnego ciosu. Niemniej jednak we wnętrzu skrywała się nowo narodzona pogarda. Szef zawiódł swojego podwładnego...
- Nie myślałem, że twe serce jest takie tchórzliwe, Xiarf - rzekł niespodziewanie Varion, patrząc na swojego byłego dowódce bez wyrazu. - Nie myślałem, że posrasz się w gacie słysząc o demonie, któremu nie udało się zabić jednego z twoich mniej doświadczonych ludzi... Karawana jest zbyt powolna, dlatego wóz pojedzie przodem. Nic na tym nie stracicie, Gron będzie w stanie wypełnić swoje zadanie.
Świadomie użył stwierdzenia stracicie. Nikt kto zawiódł młodego szermierza, nie może być jego dowódcą. To było wbrew zasadom.
- Jedźcie sobie wszyscy, ja zostanę i zajmę się zabitymi...
Varion odwrócił się i ruszył w stronę pierwszego wozu wypełnionego martwymi ciałami. Po drodze rzucił jeszcze spojrzenie w stronę Grona, by ten wykorzystał konsternację wszystkich obecnych i ruszał pełną prędkością do Ludos...
Kiedyś i wy umrzecie... Niepotrzebnie się zgodziłem współpracować z idiotami...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotreksus
Dołączył: 09 Gru 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: the silver lake
|
Wysłany: Nie 19:28, 18 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
MG
- O..oczywiście! - wykrztusiła kapłanka wyrwana nagle ze swoich modłów. -Ktoś zginął? Atakują nas?- jeszcze za ścianą wozu który mijała Avixxa można było usłyszeć głosy obaw. Chwilę później z wozu wyłoniła się kapłanka Lustrosa poprawiająca swe obrzędowe szaty i ściskająca w dłoni złoty symbol świętego kielicha z wygrawerowaną dłonią boga. Wozy powoli ruszyły nie zatrzymane przez nikogo. -Hej wracać do wozów!- wyrwało się z ciemności gdy któryś z najemników dojrzał Avixxe i podążającą za nią kapłankę, jednak nie pokwapił się by podjechać.
Lya marzyła już o Ludos, myślała o tych wszystkich opowieściach o bogactwach jakie można tam zdobyć, ulicach upchanych szczęśliwymi naiwnymi ludźmi pragnącymi zabawy i rozrywki. Prawie widziała te rozświetlone setkami świec karczmy jak pałace wypełnione złotem i jadłem. To mogła być jej ziemia obiecana, a ona musiała od wielu dni tkwić tu z tymi sztywniakami martwiącymi się i narzekającymi. Chciała żeby to wszystko się już skończyło, chciała stąd zniknąć, i nagle... zniknęła naprawdę! Darg spojrzał w prawo i zaniemiał na chwilę widząc, że dziewczyny nagle zabrakło, powoli wyciągnął dłoń by dotknąć miejsca na którym przed chwilą siedziała.
Gron uwinął się z zaprzęgiem szybciej niż mu się zdawało jednak musiał przepuścić stojącą obok karawanę jeśli chciał ruszyć, wszystko wokół przesiąknięte było zapachem śmierci, gron znał ten zapach i nigdy nie wróżył on nic dobrego.
Varion słuchał wydawanych rozkazów jednak nadal wydawało mu się, że ktoś mówi mu przez ramię - Chodź, zabierz mnie, chodź dam ci czego pragniesz, uchyl drzwi, uchyl drzwi, uchyl... - zirytowany postanowieniami uzewnętrznił swe myśli po czym oddalił się w stronę trupów. Xiarf będąc już na swoim koniu spojrzał na odchodzącego chłopaka z pogardą - Popełniasz błąd synu! Ale nie zabiję cię za to! Rób jak chcesz, nie jesteś już częścią karawany! - Potem zwrócił się do pierwszych wozów - Ustąpcie mu drogi, niech głupiec jedzie oby jak najdalej!!
Ostatnio zmieniony przez Piotreksus dnia Nie 19:44, 18 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|